Wróciłem właśnie z imprezy, podczas której wszyscy chcieli pobić bogu ducha winnego śpiewaka bandu, w którym gram, pewnie dlatego, że śpiewa w bandzie w którym gram. Było mega twardo, nieprzyjemnie, musiałem wstać z łóżka, ubrać się, zapoznać się z sytuacją i napierdolić jednemu cymbałowi.
Podczas mojego krótkiego, nikczemnego życia zdobyłem kilka sprawności, typu 1 kyu w czymśtam, więc operacja poszła sprawnie, do momentu dostania się do taksówki, ale mam doła jak sam chuj. Jestem generalnie rozczarowany rzeczywistością. Ludzie, to chuje, a czasami kurwy.
Kipon smajlink.