"strong diverse female character"
Czyli zaraza współczesnego kina, w tym streamingu, zamiast zwyczajnego opowiedzenia dobrej historii - znów rozwaliła kolejną ikoniczną i legendarną postać filmową z mojego życia. Czyli tym razem Obi Wana. Czy można prosić, żeby już nikt nie kupował licencji na stare dobre dzieła i podcierał sobie nimi gówna współczesnej narracji, której ani nie można nazwać sztuką, ani szacunkiem dla poprzedników - tylko z braku własnych pomysłów ciśnięciem kasy jak przy właśnie najgorszym zatwardzeniu, również tym artystycznym?...