Polacy zawsze mieli tendencje do wymyślania wyrazów, albo do ich spolszczania, to było zajebiste bo nadawało specyfikę naszemu językowi. Skoro nie mogliśmy porozumieć się ze szwabami to nazwaliśmy ich "Niemcy" tak jak by byli niemowami, chociaż dla całego świata są germanami. Jak przed wojną firma "Gillette" wprowadziła wymienne noże w maszynkach do golenia to Polacy od razu nazwali je "żyletki "
Są jeszcze miasteczka w Polsce gdzie na brzoskwinie mówi się "piczka" ( Z drugiej strony są też miejsca gdzie na piczkę mówi się brzoskwinia)
Niestety to się kończy i teraz zalewają nas makaronizmy, a ściślej mówiąc kalki z języka angielskiego.