Ulubione dziwne słowa

[immortal-king]

Jak bylem na kaszubach to spotkalem sie z interesujacym okresleniem na kondoma - pindel guma

[sylkis]

a jak ja znalem kiedys typiare z rumii, to ona tez czesto tego uzywala, ale nie zapisywala to nigdy jako 'jo', a zawsze jako 'ijo'

btw, 'tendyk, tamtendyk'...

[mondomg]

Kaszubskie (?) "jo" jest gorsze.

Jak mieszkałem jeszcze w trójmieście ( podstawówka i kawałek gimnazjum, ehhh... ) to tak też mówiłem, ale naprawdę szybko wyzbyłem się po przeprowadzce.

Noo tutaj wszyscy to mówią, zresztą chyba całe pomorskie też.

[Rachet]

No, nie wzięło mi się to wtedy z powietrza.

[wuj Bat]

kukła

A ponieważ:

Globalnie, to każde słowo powtórzone >5x zaczyna robić się dziwne.

to zamienia się ono w czasownik

[sylkis]

wszelkie potworki wynikle z zaniku głoski 'ł' w wymowie sa zajebiste.
przyklady:
poszed (poszedł)
przemys (przemysł)
póu (pół)
suchaj (słuchaj)
Ukasz (Łukasz)
uuk (łuk)
stao (stało)
powiedziaa (powiedziała)
i mozna to jeszcze dlugo mnozyc, ale te przyklady chyba odzwierciedlaja najbardziej typowe sposoby pomijania 'ł' w wymowie. czasem ono w ogole zanika (np 'suchaj', 'stao'), a czasem np skleja sie z sasiadujacym 'u/ó', które sie wydluza i ladnie zaokragla ('póu', 'uuk'), rzadziej cos podobnego dzieje sie 'o'. chyba jedyny kontekst, w ktorym 'ł' sie w miare niezle trzyma, to przed samogloska inna niz 'u/ó', np jak w slowie 'padła'. mowa oczywiscie o szybkiej, niestarannej mowie, w której np poza wlasnie wplywem głoski 'ł' samogłoski zwykle wymawia sie neutralnie, prawie nigdy okraglo lub spread (nie wiem, jak to po polsku powiedziec, szeroko?)...

zauwazyliscie cos podobnego w nie-polnocno-zachodnich rejonach polski, czy to typowe dla nas?

[Rumak]

Zauważyliśmy, przynajmniej ja, może nie na tak szeroką skalę, ale jednak.

[theremin]

dynks

[wuj Bat]

dzieło audialne - nosz, kurwa...

[Rachet]

Znaczy się utwór po prostu?

[wuj Bat]

najprawdopodobniej

[sylkis]

o kurwa to w tym stylu pierdol to z dydaktyki moglbym kiedys przysiasc i wypisac cala liste...

[terrormuzik]

pseudo<tutaj_cokolwiek>
śmiesznie to brzmi.

pseudointeligent, pseudointelektualis ta, pseudokibic, pseudogówno (..)

[wuj Bat]

Twarzodrzew! (chciałem opatentować mój wczorajszy wynalazek, ale google nawet to zna! Jak ktoś powiedział: eveything you can imagine - is real... )

Kilka słów wyjaśnienia - twarzodrzew, to nasz, swojski, komunistyczny, polski - facepalm. Zwany też twarzorąkiem

[Rachet]

Nie wiem czy już było:

Bozia. Skąd to się w ogóle wzięło ja się pytam? Słyszę to od małego i nie kumam, Bóg, to było nie było facet, a przynajmniej słowo ma formę męską, skąd tedy nagle ta "Bozia"?

[mondomg]

Rachet, tego się naczytałeś? http://landfall.blox.pl/2008/11/Co-to-kurwa-jest-bozia.html

Bóg jest pojęciem.

Nie, Bóg jest kosmicznym robotem.

A bozia to najzwyczajniej zdrobnienie od Matki Boskiej.

[Rachet]

Nic się nie naczytałem.

A bozia to najzwyczajniej zdrobnienie od Matki Boskiej.

No, to ma sens, ale i nie do końca, bo często się słyszy "Bozia dała to, Bozia dała tamto, Bozia dała zdrowie, etc" a przecież Matka Boska jako święta ( swoją drogą kult świętych trąci mi nieco złotym cielcem, ale nie wchodźmy w to ) nic nie daje, najwyżej natchnienie jakieś, czy co, jak to patronka czegośtam. Daje, tak się przynajmniej chyba utarło, Bóg, np. właśnie zdrowie, urodę przy narodzinach czy cokolwiek, jako ten który ma władzę stwórczą.

Bóg nie jest facetem, tylko religie są patriarchalne. Po co mu jakakolwiek płeć?

No, jakby nie patrzeć w Chrześcijaństwie jest jednak Bóg-ojciec i Adam, nie Ewa stworzony na jego podobieństwo, bezpłciowe to są Anioły, które z resztą i tak zapożyczone były od Persów już po uformowaniu Judaizmu. Bóg jest pojęciem, jak napisał Mondo, w ujęciu deistycznym, ale Chrześcijaństwo, przez te swoje 2000 lat tradycji jasno definiuje Boga jako mężczyznę, również gramatycznie.


Dobra, zostawmy to, z tematyki Religijnej ( w jakimkolwiek ujęciu ) na forach nigdy nic dobrego nie wynika.

[wuj Bat]

Nic się nie naczytałem.

A bozia to najzwyczajniej zdrobnienie od Matki Boskiej.

No, to ma sens, ale i nie do końca, bo często się słyszy "Bozia dała to, Bozia dała tamto, Bozia dała zdrowie, etc" a przecież Matka Boska jako święta (...) nic nie daje

W skrócie, żeby ktoś nie zaflejmował: u nasz i m.in. we Włoszech - Bozia, czyli Matka Boska (yo, yo, Bosek! ) ma w narodzie nieraz większy szacun niż Pan i Stwórca. Kwestie mentalne. A ile babć się modli do papieża? Tamtego, oczywiście!

[Rachet]

Nie no, jasne, jeżeli Bozia = Matka Boska, to rozumiem, czy też wyobrażam sobie jakim tokiem się to w tzw. ludzie ukuło. Tylko z mojego pseudo-inteligenckiego punktu widzenia mi to nie bangla, ale jak już mówiłem ( albo i nie ), odwalam się od tego tematu, niech sobie ludzie wierzą w co chcą i modlą się do kogo chcą, tak długo jak im to daje siłę do życia, amen.

[Dexterek]

Bozia, czyli Matka Boska (yo, yo, Bosek! )

Przedstawiam mojego kota. Na imię ma Bosek:

[wuj Bat]

Dywan na ścianie, drzwi na suficie... Awangarda! Zostaje jeszcze Matka Buzka


ED-ward:

gęsiego

dupinka

[wrobelsparrow]

Mnie wprawia w zakłopotanie zwrot:
"Weź to zostaw!"
Nigdy nie wiem co mam robić

[wuj Bat]

Koleżanki naszej Młodej doszły już do:

"weź się weź!"...

[Rachet]

Rozwija się ta mowa młodzieżowa, za moich czasów było po prostu "weź się...!"

I właśnie mi się przypomniało, że z jakiegoś dziwnego powodu, przez jakieś dwa lata podstawówki, jakoś 4-5 klasa chyba słowo "szczere" oznaczało śmieszne...

[wuj Bat]

A, to zależy jaka wioska .