Tzn. D-Sonic, który wydawał się brzmieć dla mnie idealnie, gdy kupowałem go bodajże chyba 3 lata temu, po dłuższym ograniu i osłuchaniu go był "ok" tzn. brzmienie było wysokiej jakości, ale nie dla mnie. Mimo to, do tej pory nie mogę się wziąć do kupy i go zmienić, bo nie chcę już inwestować w aktualną gitarę. Poprzednie stockowe pickupy wg lutnika, któremu je odsprzedałem w rozliczeniu za usługi, też były ceramiczne.
Grałem również na gitarze z Dimarzio Evolution, Super Distortion i X2N, to samo D-Activatory. W porównaniu do Tone Zone (Alnico V) brakowało im jakiejś takiej głębi. Ten z kolei nie satysfakcjonował mnie ilością górki oraz gainu, ale z tańszych pikapów to jest chyba najbliższy moim wymaganiom...
Pod gryf (cały czas mówię o szóstkach) mam PAF Pro (Alnico V również) - dla mnie idealny i nawet zastanawiałem się nad wrzuceniem drugiego pod most, no ale tam robiłby mi robotę tylko na hardrockowych riffach (Paul Gilbert, Racer X, takie brzmienie, zresztą on sam tam tego używa) ale co wtedy do mega selektwnego-technicznego-jak-pracownicy-NASA-metallu? Druga gitara z aktywami na Alnico albo przestać grać metal
bo na PAF Pro wprawdzie uzyskałbym agresję, ale taką brudną, którą też bardzo lubię... hm.
Dlatego doszedłem do wniosku, że Alnico V bardziej pasują mi niż ceramiczne, które to z kolei zazwyczaj mają mocniejszy output, ale mniej tego czegoś. W związku celuję w Alnico V z w nieco większym outputem - np. od biedy niech będzie ten Tone Zone z tańszych bo u Sejmura nie mam bardzo czego szukać, a z droższych BKP Nailbomb lub Holydiver. Pod gryf też jakiś BKP ale jeszcze nie wiem jaki, pewnie jak najbardziej zbliżony do PAF Pro (do siódemki niestety nie ma).