Nie chcę napisać "jestem na NIE", ale
jak na razie jedynka była lepsza, tu napierdalanka wydaje mi się, hm... bezcelowa i niestety Vext miał lepszy wokal. Nowy ziom, Travis, drze ryja bez przekonania, z samego gardła, a nie z jaj
Najgorsze są te riffy dżydży-a/dżydży-b. Np. w tytułowym kawałku dwa pierwsze - grałem takie jak miałem 13 lat! Dopiero refren i okolice jakoś przykuwają. Właśnie! Refreny - po chuj to bidne śpiewanie? Klawisze - nędzne brzmienie i pomysły. I gdzie jest dół/miazga w tym miksie, ja pierdolę!
Nie wierzę, że piszę to o Dino i kolesiach, ale to prawda. Posłucham tego jeszcze, ale na teraz załamka.
(W ogóle teraz ci "nowi" wokaliści to same pizdy, takie amerykańskie wynalazki, taki bezpłciowy plankton. Czekałem na nowy projekt Wolbersa/Herrery - ARKAEA - i następna cipa przy mikrofonie. No chyba, że się nie znam...)