Od siebie dodam ciekawy fenomen, jaki występuje w niedziele w bliskim otoczeniu kościołów. PRZED mszą to jeszcze którejś popatrzy, rozglądnie się. A PO mszy? Nichuja, rozgrzeszenie otrzymane, to lezie pielgrzymka jak stado baranów. Na ulicy, gdzie jest pomijalny ruch samochodowy w niedzielę, potrafi się korek zrobić...
I wkurwiają mnie ludzie, którzy nie rozumieją zasady działania wysepek na pasach. Jak tak myśłę, to niedużo by się zmieniło, jakby ich [wysepek] nie było (no przynajmniej w miastach).