moja przygoda jest taka ze mam ospę, jestem już na zwolnieniu 11ty dzień dzisiaj o 10:00 mam wizytę u lekarza i muszę jechać autem, bo jestem cały fioletowy, ale pomyslałem 10 dni samochód stał, aku słabe, pójdę obadam temat. Spodnie dresowe na to spodnie ocieplane, trzy koszulki, bluza, szalik, czapka, kurtka i fioletowy ryj, ide tylko mi oczy widać. Nie zapalił, aku padło. no to biere się za wyciąganie kurwa z 30 min się męczył ja, aż się spocił tak że ło jejku, ledwo zem go wyciągną, niby 90ah sporawy, niese go do bloku jakieś 200m, nie daje rady, wsiadam do windy tam myslałem że zemdleję, musiałem kucnąć żeby się nie wyjebać, tak mam osłabiony organizm przez tą kurwę na którą nie mogłem zachorować przez 25 lat tylko teraz. doczłapałem się nieprzytomny prawie podłączam prostownik, kurwa działa tylko na 2A, nie naładuję myślę, to co najmniej 45h. Jutro albo odpali, albo zemdleję po drodze albo taksówka i wkurwia mnie jeszcze ze pewnie bede musiał rano odśnieżyć auto