Nie wiem co ci ludzie robili w szkole, ale na historię mieli wybitnie pod górkę. Niejeden kraj już przerabiał prohibicję i/lub ustalane odgórnie ceny alkoholu, i wiadomo jak się to skończyło. Ale nie, zawsze się znajdą "mundrzy" którzy będą wyważać otwarte drzwi.
Zresztą ja już coś takiego widziałem, tylko na przykładzie innych używek - dopóki moi "ziomale z dzielni" mieli w miarę swobodny i tani dostęp do trawki, to mało kto się interesował mocniejszymi rzeczami. Zebrali się sobotnim popołudniem, puścili dymka, wypili po piwku, był relaks, spokój i cisza. Jak jednego z drugim "zielarza" policja przycisnęła, to się towar skończył. A że 1. natura nie znosi próżni, 2. nikt już nie ryzykował przymknięcia za torebkę zielska, to jego miejsce zajęła chemia. No i się zaczęły gruuube jazdy...
Dlatego jak żulowi (zresztą tak samo jak innemu amatorowi napojów wyskokowych, ze studentami na czele
) zabiorą piwko za 1,50, to pójdzie na metę (czy do "pani Mani za rogiem" czy do "wiadomego pokoju w akademyku" to już jeden chuj
) po jakiś szuwaks. Przemyt wzrośnie wykładniczo, zacznie się pędzenie w byle stodole. Do łask wrócą też wynalazki typu "poncz" - kto pamięta tę akcję sprzed kilkunastu laty, ten wie
Zresztą browary zaczną robić piwa 4,9%, tak samo jak swego czasu powstały żarówki 99W.
PS. Chociaż w sumie... może jeden, drugi i pięćdziesiąty luj struje się wreszcie definitywnie "ślepotką" i się problem skończy? W końcu dobór naturalny nie śpi