Historia jest krótka acz treściwa - zachciało mi się coś w bardziej okrągłych kształtach (no, ewentualnie V) i nawinęło się takie coś.
Zastanawiałem się kilka dni i stwierdziłem że wezmę, co mi tam, grunt że brunetka.
Moje romanse z początku zawsze są takie... pragmatyczne raczej, a dopiero potem się pojawia sentyment - potrzebowałem drugiej szóstki żeby sobie eksperymentować ze strojeniem bardziej, nie mogę skakać w kółko między E, D, C# i B na jednej gitarze. No i od dawna mi się zaczęły bardziej podobać kształty LP niż superstraty.
No to do rzeczy:
Sam do końca nie wiem, z czym mam do czynienia.
Wiem, że to Flame LPIV.
Wiem, że korpus ma z olchy, a gryf z klonu, podstrunnica wygląda na moje oko na palisander, ale ja się nie znam.
Tuning był robiony:
- EMG 81 i 89
- Klucze Shaller
- Most i strunociąg Gotoh
Także doinwestowana.
Niestety przydałby się jej facelift, bo ma parę obić, ale to nic, Schectera miałem wychuchanego i boję się teraz go zadrapać, tu nie będę miał takiego problemu.
Tyle z obiektywów.
Subiektywy są takie - ciężkie, kurła, bydlę.
Waży więcej niż ten lotniskowiec Schectera. Jednocześnie większość tej wagi siedzi w korpusie, więc zdaje się będzie wygodnie na stojąco - nie wiem, bo moje straplocki nie pasują do tego co tam jest zamontowane.
Ale na siedząco manualnie będzie całkiem przyjemna.
Na tyle na ile mogę ocenić przez ampsimy VST, to brzmi całkiem elegancko. Inaczej niż Vendetta, inaczej niż Blackjack - nie umiem opisywać brzmień, nawet nie będę próbował.
Jest na pewno bardziej skupione, niż Dean, wydaje mi się też że nie ma aż takiego poziomu sygnału - pożyjemy, zobaczymy.
Tymczasem fotki poniżej (ujowe mam światło w pokoju, więc jakość nie powala):
Spoiler Spoiler Spoiler Spoiler Spoiler Spoiler