Człowiek pojebany jednak jest. Ma Gibola, ma PRS-a, ze 2 Mayo ale ciągle szuka, przegląda i jak znajdzie to jebut w świnkę skarbonkę.
Siedziałem ostatnio w środku nocy na OLX wpisując magiczne hasła aby coś wygrzebać. Mym oczom ukazał się znany kształt ale z nie spotykanym kolorze plecków - transparent
Pomyślałem, że to może być dobry znak.
Kilka sms, umówiłem się na macanie, kasa ze świnki BIERE
Tak oto trafił do mnie już kolejny Mayones (chyba w sumie 4 LP) tym razem na dość znaczącym dla mnie wypasie:
Korpus: 2 kawałki mahoniu idealnie połączone na środku
TOP: klon zwykły ponownie idealne łączenie na środku (2 kawałki)
Gryf: mahoń
dopatrzyłem się ponownie łączenie na środku (dziwne) ale za to piękna przez to wyszła jodła na główce
Hardware: 100% Scheller, most TOM, strunociąg, klucze (vintage style)
Pipaki: i tu największe zaskoczenie bo o ile po fotkach mostowy podejrzewałem o to, że to Schaller HOT STUFF w kremie, to gryfowy na 100% stawiałem na std. WSC LP
, jak miło mi się zrobiło gdy po rozkręceniu ujrzałem napis GERMANY NECK - mam więc tam Schallera Gold 50 neck w CZARNEJ puszce
Brak obić, uszkodzeń, normalne mikrorysy nic glebokiego ale widać, że wiosło grało.
Progi min. szlif od 1 do 8 ale nie dzwoni nic
Z ciekawostek. MEGA MEGA ciężkie - nie mam wagi ale waży potężnie, więcej niż Setius 7. Korpus w najcieńszym miejscu ma 5cm w tym 0,8cm top. W najgrubszym 6cm, a top ma 1,8cm. Na korpusie naturalny binding z klonowego topu.
Jestem kontent. Jutro musze dokupić ramki i główkę do switcha i złożyć do kupy.