Jako antyfan Ibaneza miałem dziś (o dziwo - przyjemność) ograć tego zielonego RGD i obmacać porządnie RGD szóstkę, nowego RGA (tego co kolega
@Yazgot kupił, ale szóstkię) i parę innych badyli do porównania w Ostrowskim - czyli muzyczny.pl. Również porównywałem to z RGIF7.
I powiem wam - jestem zdumiony. Ten RGDsiedemcośtamcośt
am zaskoczył mnie jakością wykonania. Wszystko równo, dobrze, bez wypierdoleń. Progi w porządku duże, dobre wyszlifowane, nawet to naleśnikowe coś wcale nie przeszkadza, bo ta czarna linia to nie jest ślad łączenia desek, tylko jakby listewka...zasłania
jąca ten ślad łączenia
W każdym razie wcale nie wygląda źle. Z dechy w porządku, pikapy...ujdzie, ale to chyba raczej dopalony PAF niż coś w stylu Diaktiwejtora - czyli u mnie wymiana (ogrywałem na 6505+ 112 Combo, więc w miarę logiczny sprzęt). Klucze fajne, siodełko w porządku. Piękna, klonowa podstrunnica (prawie pawie oczko!) Ale...no właśnie...
Korpus jest bankowo dwuczęściowy. Wyczaiłem wyraźne klejenie obu części spodniego kawałka tego jesionu. Być może było tego więcej, jeśli wierzchni placek tego korpusu też taki jest, no to minimum puzelki z 4 części. To zielone coś - wygląda ładnie, ale to w zasadzie jest jakby naklejka. Drewniana, ale naklejka. Na zdjęciach może i spoko, ale na żywo wygląda mocno słabo. Nadal nie podoba mi się "szlif" tej gitary. Kanty są nieprzyjemnie ostre. Wiem, że ma być surowo, że gołe drewno (to bardzo plus, ja uwielbiam taki styl), ale jakbym się postarał, to bym się skaleczył.
Żeby nie było - spodobał mi się ten RGD. Ale te ~4k to IMHO mocno zawyżona cena. Tak gdzieś o tysiaka. Bo wróciłem do domu, wziąłem do łapy Demona...i niemalże to samo. Jakby obie wyszły tego samego dnia, z tej samej fabryki od tego samego azjaty. To pewnie jest ta sama fabryka i Ci sami ludzie. Nie porównuję tutaj brzmienia - bo inne warunki, inna specka. Ale jakość wykonania. Pomimo różnicy prawie 3 klocków - niewiele się różnią pod tym kątem.
Pozostałe badyle - RGDsześć fajne, RGA nowe super fajne. Zupełnie inny badyl jak na Ibaneza. Tak samo poprawnie zrobiony, ale gryf ma zupełnie inny jak na Ibaneza...fajny. Takiego mógłbym mieć, jakby mnie naszło na szóstkę superstrat. Serio
Macałem też starsze wypusty RGIB6 i tego cygańskiego złoto-niebieskiego Ironlabela. I tutaj czuć mocno, że jakość już nie ta. Półka cenowa podobno, a jednak miałem wrażenie mocnej chujowości tych starszych modeli. RGIF jakby gdzieś po środku. Nie taka wielka chujoza, ale jednak większa niż w modelach 2016. Dlatego chyba Ibanez zaczyna się wyrabiać w tym wszystkim i jak zmienią politykę cenową to może się skuszę...kiedyś?
Na potwierdzenie fotos z dzisiejszej wyprawy. Na potwierdzenie, że byłem i grałem. Mieli też Explorera 2016, ale byłem zbyt głodny, żeby jeszcze siedzieć w sklepie