Laney nie daje za wygraną. Seria IRT rośnie, rośnie i rośnie z każdym dniem i godziną. Mogliście poczytać już o
Laney IRONHEART IRT-X Cab , a teraz czas na coś dużo mniejszego, ale z równie ogromnymi możliwościami. Lampowy przester z wbudowanym interface'em audio i możliwością re-ampingu? Tak. To właśnie Laney IRONHEART IRT-Pulse. Z czym to się je?
Szczegółowe informacje i typowe bla bla bla znajdziemy na stronie
Laney - można się zapoznać z próbkami, prezentacjami i wszystkim innym. A ja przechodzę do wrażeń własnych,
Intro Kartonik prezentuje się bogato i okazale:
W środku pełen zestaw, kostka, zasilacz, instrukcja i etui... Zaraz zaraz, czegoś mi brakuje?
Yep. Nie ma kabla USB do podłączenia. W zasadzie jest to norma jeśli chodzi na przykład o drukarki, ale w przypadku interface'ów brak kabelka za 20 zł jest dość szokującym rozwiązaniem. A może się mylę?
Dobra, może jakieś specyfikacje?
- 2 kanały, clean/hot
- wejścia: input, aux in, footswitch
- wyjścia: output, USB, phones, power supply
- 2x ECC83
- potencjometry: gain, volume
- przełączniki: re-amp, bright, dark, bypass, emulation, eq
Wygląd Urządzenie nazwałbym hybrydą interface'u audio z kostką gitarową. Zarówno w stricte technicznym sensie jak i z wyglądu. Prostopadłościenna kostka z lampkami schowanymi pod metalową siatką. Od frontu widoczne wejście gitary oraz przycisk re-amp, pozostałe wejścia/wyjścia znajdują się z tyłu kostki. Od góry prócz wspomnianych wcześniej lampek znajdziemy dwa potencjometry, volume oraz gain. Oprócz tego widoczne jest 6 przycisków odpowiadających za brzmienia.
Możliwości Pogaworzyłem o sprawach zewnętrznych, czas przejść do konkretów. Co może ta czarna kość? Jak się okazuje bardzo dużo.
1. Interface audio
Pulse mimo klasycznych lampeczek na pokładzie jest również interfejsem audio. Wpinamy gitarę, do komputera wychodzimy poprzez USB, a dźwięk zapewnia wyjście słuchawkowe z regulacją głośności.
2. Re-amp
Po podpięciu do kompa oprócz klasycznego nagrywania możemy przeprowadzić re-amp ścieżki nagranej przez Laneya. Działa to w sposób taki, że interfejs wysyła dwie ścieżki do komputera, jedna to sygnał z kostki, a drugi to DI. I ten drugi służy nam jako pole do popisu.
3. Ćwiczenie
Do urządzenia możemy podpiąć telefon/odtwarzacz mp3 i dzięki temu może nam służyć jako mobilny system do ćwiczenia.
4. Przester
Wyłączając symulację kolumny kostka może nam służyć jako standardowy drive albo dopałka.
5. Preamp
W związku z możliwością podpięcia footswitcha, kość może działać też jako dwukanałowy preamp z końcówką mocy.
6. Awaryjny zestaw gitarowy
Padła Wam kolumna na koncercie, albo wzmacniacz? Laney IRT-Pulse może zastąpić cały zestaw gitarowy po włączeniu symulacji kolumny.
Brzmienie Pulse jest dość intuicyjny w obsłudze, posiada dwa główne potencjometry i kilka pstryczków odpowiadających za zmianę barwy i trybu działania, są nimi:
1. Bright - "rozjaśnia" brzmienie
2. Dark - "przyciemnia" brzmienie
3. EQ - uwydatnia dół i górę pasma
4. Emulation - włącza/wyłącza symulację kolumny
5. Bypass - przepuszcza sygnał gitary bez zmian
6. Hot - odpala tryb nieczysty
Spróbowałem na poniższym wideo pokazać różnicę między kolejnymi ustawieniami zarówno na czystym jak i na przesterze. Laneya wpiąłem bezpośrednio w koniec mocy, żeby jak najbardziej przybliżyć charakterystykę brzmienia:
Następnie spróbowałem nakręcić coś przy kompie. Pobrzdękałem trochę "swoich" rzeczy.
https://soundcloud.com/dale_cooper-1/laney-ironheart-pulse Finał Gdy pierwszy raz podpiąłem to urządzonko do komputera, nie mogłem za bardzo ogarnąć co jak i gdzie. Jakoś mi to ani nie grało, ani się nie chciało ustawić i w ogóle. Jednak po podpięciu do wzmacniaczu, spędzeniu kilku chwil na wciskaniu przycisków i kręceniu gałkami okazało się, że to całkiem fajna zabawka. Mimo dość ubogiego equalizera jest szansa na ukręceniu naprawdę sporej ilości brzmień, zarówno dla fanów klasycznego rocka, metalu czy bluesa. Do tego dochodzi możliwość nagrywania, ćwiczenia w domu/w trasie, a także zapasowy zestaw koncertowy. Wszystko to zapakowane w jedną kosteczkę w cenie około 1000 zł. Patrząc pierwszy raz na to cudo, może się wydawać, że to trochę dużo, ale przyglądając się bliżej sprawom upchanym w to metalowe pudełko, mój szacun do chłopaków z Laneya rośnie. Nie klepią w kółko tego samego, tylko szukają rozwiązań, które spełnią wymagania nowoczesnego gitarzysty. I według mnie, znowu im się udało.
Zapomniałem już nawet o brakującym kablu USB. Spoiler Urządzenie testowałem dzięki uprzejmości dystrybutora marki Laney w Polsce -
http://www.megamusic.pl .