Liczymy:
wino marki "enjoy responsibly" - czy jakoś tak, koniak, kapcie, portfel, zestaw patelni, książkę o leczeniu alergii u dzieci, wino z Chile, maszynkę do cięcia włosów, podkładkę pod mysz, dwa wina po sto mililitrów (WTF?), deskę do krojenia sera wraz z nożem. A nuż się przyda.
Kurczę. Naprawdę można wychować rodzinę, by kupowała struny??
PS Zaraz! dostałem też na dokładkę angielskie wydanie jakiegoś czasopisma typu Guitar World z którego będę mógł się nauczyć grać jak The Beatles i Avenged Sevenfold, a także jak Dżastin.
Tremble feeble ones!!!