Raz, że skale to warto jednak słyszeć, mieć we łbie i rozpoznawać, a jak się ją zagra źle, to być tego świadom właśnie za pomocą słuchu.
Dwa, że czy to skale, czy utwory, trzeba sobie najpierw opracować, napisać taba... a jak tak gadam z ludźmi ostatnio, to wszyscy mają wonty do tabów, gp i w ogóle, do całego society, że taby które ssą z neta, zawierają masę błędów... więc?
W sumie tylko skale można "bezpiecznie" zassać sobie z neta, ale biorąc pod uwagę stopień ich skomplikowania, to jest już daleko posunięte lenistwo.
Trzy, uświadomcie mnie, jeśli się mylę, ale chyba żeby widzieć te światełka, to trzeba patrzeć na podstrunnicę. A kto przepraszam patrzy na podstrunnicę grając? Czy też może zamierzacie ćwiczyć na leżąco, albo przed lustrem?
Cztery, mój kumpel ma pianinko cyfrowe ze światełkami i co? I nic dalej nie umie zagrać. Pół roku się uczy etiudy rewolucyjnej i nie powiem, jakoś już mu to wychodzi, z tym że zupełnie poza rytmem i w tempie x0,25. I nie umie zagrać nawet prostej gamy. Jaki morał z tej opowieści płynie? Że powinni wieszać te kible do szczania wyżej. Znaczy niżej. Znaczy, jak ktoś jest matoł, albo jak ktoś nie ćwiczy, to się nie nauczy, tak czy siak.
(jak ktoś nie załapał do czego piję, to niech se obejrzy Bulgarski Pościkk)