W ostatnich dniach, a w sumie to kilka tygodni temu i w dniu dzisiejszym do mojego zestawu dołączyły dwie gity. Pierwsza z chęci poeksperymentowania i właściwie uratowania jej od zaniedbania, a druga bo mi się zajebiście podoba i fhui.
Pierwsza: Fender Strat MIM, rocznik 92-93, gitara po przejściach (była przez długi czas w rękach punkowców), ale na ciekawym osprzęcie (dwa single fendera i pickup Joe Barden Chunky). Jak ją kupiłem to była ujebana, zasyfiona, no ogólnie słabo..
https://scontent-fra.xx.fbcdn.net/hphotos-xpf1/v/t1.0-9/11025625_10204237777528103_6051945950517683429_n.jpg?oh=69d0256813bc07b8f073c5da018999a8&oe=5603E707Wyczyściłem
Pickupy też były ujebane..ogólnie brud syf i mogiła. Ale spokojna głowa...mimo, że po czyszczeniu wszystko się błyszczało (nawet nowy pickguard) to przyszedł czas na kolejny krok, czyli podniszczenie
Finalnie zaczęło to wyglądać tak:
Gada fajnie, jedynie co mi nie siedzi za bardzo to pickup przy moscie - jest dosc mocno skompresowany, mało dołu, chamski środek - może ktoś się zamieni na innego singla ?
Już mam kolejne pomysły co w niej pozmieniać
A teraz druga gitarka: PRS SE Zach Myers Trampas Green
Przyszła do mnie dzisiaj. Piękna cudnie i naprawdę dobrze zrobiona. Przyznam, że te nowe modele z SE bardzo mi się podobają i imo spokojnie gonią S2. Bardzo wygodna manualnie jest, brzmienie w domu na pierdziawce spoko, ale to nie jest miarodajne
No nic, wracam do grania