Chciałem poradzić się szanownej braci gitarowej o jedną rzecz.
Przeszło mi przez ręce dziesiątki wzmacniaczy kiedy pracowałem w sklepach muzycznych i firmie lutniczej, miałem sporo gratów od Mesy do Soldano. Stwierdziłem że czas przeskoczyć na wzmacniacz o małej mocy tj. 15/30 watt maximum.
Rzecz w tym że Soldano 50 Watt nie rozkręciłem na żadnej scenie na więcej niż 3, na próbie 2 a w studio na 1,5. Więc po chuj mam nosić 20 kilo (w przypadku pieca 100 watt) skoro do niczego ten zapas mocy potrzebny mi nie jest. Nie korzystam z czystego, nie korzystam z efektów a crunch biorę z gałki volume w gitarze. A w związku z tym że nie korzystam z czystego to nie potrzebuję dużego headroom. Wiem wiem ... headroom to także dół w przesterach ... ale jako realizator i producent nagrań wiem że zarówno przy nagraniach jak i na żywo ścina się w gitarze wszystko poniżej 100 Hz a w przypadku stroju drop C także koryguje się zakres 120 / 130 Hz.
W związku z tym potrzebuję skutecznego wzmacniacza o małej mocy, moje typy to:
- Orange Jim Root Terror - czyli Tiny Terror z preampem od Rockeverba
- Orange Tiny Terror
- Brunetti Maranello
- Egnater Tweaker
- Krank Jr Rev 20
Brzmienie które mnie interesuje to nasycony dynamiczny hi gain który po redukcji volume w gitarze uzyska przyzwoity crunch.
Nie interesują mnie kopie ani produkcje rodzime, nie że coś ... po prostu.
Any ideas?