Jak ktoś tu zauważył przewinąłem hurtową ilość Schecterów i kilka innych wioseł. W tym towarzystwie Jackson to niby żadna rewelacja. Gitara jak gitara
Do tej marki jednak mam sentyment. Mam dwie szóstki z wczesnych lat dziewięćdziesiątych i te gitary brzmieniowo i lutniczo kładą większość tego co miałem w rękach. Ostatnio nadarzyła się okazja wymiany DR7 na COW7. Zajebiście podoba mi się prostota tej gitary. Jeden pickup i jest czarna jak dupa szatana
Fajnie brzmi, jest wygodna. Akcje da się ustawić rewelacyjnie nisko. Gdyby jeszcze miała floyda byłaby idealna, ale i tak ma dożywocie
Poniżej rodzinna fotka