Bo jest lekki, z wygodnym gryfem i malutkim poręcznym korpusem*
Tzn. ten GB też nie jest jakiś ciężki i nawet wygodnie się na nim gra, ALE nie jest to to czego szukam. Jak się plumka w domu dla funu, to ważniejsze jest to co się pod ręką czuje, a nie reszta. Poza tym to jest pochodna jazza - czyli kopyto gryfu jak pół cegły, mostek "oldschool" ze wszystkimi jego wadami, no i profil gryfu, wygodny ale jednak nieco za gruby.
Oczywiście nic się nie stanie jak tamten mi znów odleci, a ten zostanie u mnie. Bo to jak to kurwi to jestem w szoku. Z dechy warczy jak Rick z pierwszych płyt Rushu, a przecież za chuja nie powinien
I dlatego jak się okaże, że kolejna okazja (patrz niżej) mi przejdzie koło nosa, to wtedy jednak skończę to co zacząłem. Czyli:
- podszlifuję gryf do nieco smuklejszego profilu, niewiele ale jednak,
- zrobię to samo z dupą gitary co z facjatą, bo obecnie tył jest nieruszony i straszy brokatem
- ogarnę porządnie cavity - jest do wyekranowania, a dwa potencjometry do wymiany bo są na krótkich bolcach a nie długich i słabo trzymają gałki,
- maźnę podstrunnicę ze dwoma warstwami bejcy dla pociemnienia,
*no i mam słabość do wynalazku pana Grega C., już 7 czy 8 rok chcę sobie takiego upolować, ale jakoś nigdy mi nie wyszło. Teraz może będzie szansa zanabycia za połowę ceny rynkowej
Zresztą, GASu nie zrozumiesz, co wszyscy wiemy