Ukończyłem Uncharted 4. O mamuniu cóż za gra! 
A tam, przekornie powiem, że do dupy taka zabawa. Uśmiałem się, gdy, przepraszam, community zażądało usunięcia z metacritic
jednej niepochlebnej recenzji tej gry. Tymczasem tamten gość miał rację. Uncharted 4 jest puste, jak komorowany gipson. Przy takim budżecie, takich umiejętnościach i takim zapleczu, Naughty Dog walnęło kolejną zabawę z tym samym małpim gajem co zwykle i wychylaniem się zza węgła celem ustrzelenia pół tysiąca tępych panopków. I z niczym więcej. Zagadki za proste, historyjka ckliwa i z nieco wymuszonym happy endem, naprawdę nie ma się nad czym zadumać. Ta gra rzeczywiście daje złudzenie, że jest czymś więcej. Przebiegłem na normalnym poziomie trudności (może źle zrobiłem) z nadzieją, że coś mnie tam wreszcie zaskoczy - i dupa.
Ale za to jaka ładna

Śmiać mi się chce ze współczesnej gonitwy za "rozdzielczością 4k"

Naughty Dog po raz kolejny pokazało, ile można wycisnąć z byle sprzętu, ile może zrobić armia skośnookich grafików, jeśli dobrze nią pokierować, i jak powinno się szlifować produkt. Chyba nie ma obecnie ładniejszej gry wideo, niezależnie od platformy.