Na piecu - odkopuję wspomnienia. Zgromadziłem sobie stare gry Blizzarda: Diablo 2, Starcraft, z dodatkami; wyposażyłem się w jakieś programiki do rozsądnego przeskalowania tego na monitorach LCD i raz na miesiąc próbuję coś tam dziabnąć. Diablo to gupie klikadło, a jednak ma taki klimat europejskiej fantasy, jak trza. Żadnych kuźwa wielkookich czajników w różowych tenisówkach, żadnych skośnofiutów w obcisłych majtkach. No.
Na konsolach, jeszcze rzadziej odkurzanych - też wykopaliska, choć z późnych pokładów geologicznych. Skończyłem właśnie Uncharted 2 i śmiem twierdzić (a gram w gry wideło, żeby nie było, od czasów Ponga i Galagi) że to najładniejsza i najbardziej dopracowana gra ever. Mistrz. Współczuję wszystkim firmom robiącym gry, które mają mniejszy budżet, gorszych szpeców w rękawie, gorsze wsparcie wydawcy i producenta sprzętu niż Naughty Dog. To jest wyznacznik klasy produktu! Mój wielki faworyt, Gears of War, właśnie spadł na drugie miejsce i się strasznie spłaszczył przy tej epopei.