Dwa razy zajrzałem za monitor, sprawdzić, czy kot nie pizga łapką w tekturowe pudełko.
Ale nie, to była stopa.
Jak harfa nie stroi, to też jest wada "produkcji"?
(mówię o mezmerized, na początku)
Gdy motyw bździągany powraca w 3:18 jest tak kompletnie obok perki, że zacząłem się zastanawiać, czy to nie taka finta i zmiana akcentu. Ale chyba nie, po prostu jest to lekko chujowo zagrane (w 3:58 znów jest ok).
Bardzo lubię tak poukładane metalowe patatajnie pod przesypywane ziemniory - pewnie da się z tych dźwięków coś posklejać, same w sobie są ok. Ale zdecydowanie trzeba podejść do sprawy jeszcze raz.