Przy Disperse się nie udało wygrać z nagłośnieniem, ale rozumiem, że specyfika festiwalu wymuszała kompromisy, taki rozstrzał stylistyczny do ogarnięcia to pewnie masakra.
Gadabit dał koncert z takim energetycznym pierdolnięciem, że zamiast wyjść zostałem prawie do końca.