Choć konto trochę już tu mam to to mój pierwszy post więc elo wszystkim!
Słowem wstępuDojszło do wiekopomnej chwili kiedy spełniam sobie kolejne gitarowe marzenie - długo (oj długo) cisnący mnie GAS na Tele osiągnął stan krytyczny i musiałem w tej kwestii zainterweniować. W oko wpadła mi gitka ze stajni Fendera, model Special Edition Lite Ash Telecaster rocznik 2007.
Special Edition Lite Ash to dość krótka seria (3 lata jeśli mnie pamięć nie myli) stratów i tele produkowanych przez Fendera w Korei. Tak, Korei - doczytałem trochę w internetach i znalazłem info, że produkowano tam Squiery, które do dziś są poszukiwane jako rarytasy i jak wypuszczono je na rynek to schodziły jak ciepłe bułeczki a Fenderowi USA sprzedaż spadła o ~23%... Czy to prawda, nie mam pojęcia jednak gitara sprawia bardzo dobre wrażenie. Przyleciała do mnie z setem szyn kolejowych Ernie Balla 11-54, więc szybciutko poleciałem do sklepu po D'Addario w pedalskim rozmiarze 9-46 jako iż wiosło docelowo ma być w std E. No i nowiutkie EB vs nowiutkie D'Addario tak przy okazji krótko porównam - EB są gówniane
W ogóle nie brzmią jak dla mnie. Ale wróćmy do wiosła...
KonstrakszynJaka sama nazwa modelu wskazuje korpus wykonany jest z jesionu, dokładniej trzech całkiem ładnie spasowanych kawałków (z przodu i tyłu nie idzie tego zauważyć, dopiero przy zaczepach paska widać ułożenie słojów w inną stronę). Gryf i podstrunnica to klon - ptasie oczko, ale bardzo delikatne, nie ma tego tak dużo jak z reguły w MusicMan'ach i moim zdaniem wygląda to ok, w dodatku usłojenie podstrunnicy jest śliczne. Skala standardowo - 25,5 ale progów już 22 a nie jak to zwykło być 21 (chociaż amerykańskie jesionowe serie też mają tyle progów) i znaczniki z abalonu. Wygląda ciekawie ale ciut zbyt sztucznie. Klucze takie jak w reszcie 'tanich' Fenderów, mostek klasyczny czyli, struny przez korpus, ashtray i 3 mosiężne siodełka - miodzio. Na koniec - fabrycznie montowane Seymour Duncany Alnico Pro2 - APTR-1 (gryf) i APTL-1 (mostek).
WykończenieTu były moje największe obawy kupując to wiosło bo o ile większość tych gitar uznawana jest za perełki to zdarzały się niedoróbki, nic czego nie można skorygować ale zawsze. Na szczęście trafiłem egzemplarz gdzie wszystko jest jak należy, progi nabite ok, nie wystają, za jakiś czas dostaną może szlif i przy okazji wymianę siodełka, wygląda strasznie plastikowo. Mam dziwne wrażenie, że switch pickupów nie jest najwyższej jakości sądząc po tym jak chodzi, ale póki co wstrzymam się z kombinowaniem i zobaczę jak śmiga.
Gramy!Póki co niestety nie na wzmacniaczu więc Seymoury przyjdzie mi obadać później, ale gitara z dechy odzywa się głośno, nie wiem czy nie głośniej nawet od mojego PRSa, a brzmi bardzo klarownie. Gra się bardzo komfortowo, gryf klasyczne tele - nieco grubas ale mi bardzo odpowiada, jest dość podobny w odczuciu do gryfu PRSa (który był projektowany jak mieszanka wide thin i właśnie tele), progi też identyczne jak nie tej samej wielkości. Póki co siedzę i czekam aż się gryf ułoży żeby obniżyć akcję bo gościu miał ją ustawioną niesamowicie wysoko, nie będę robił z niej wyścigówki ale było chyba z 4mm.
PodsumowującMyślę, że zostanie ze mną na dłużej, powoli zaczyna zażerać, muszę jeszcze przekonać się jak będzie brzmiała na wzmacniaczu ale myślę, że spełni moje oczekiwania. Każdemu mogę polecić jeśli może trafić egzemplarz z tych udanych bo niby Koreanka a meksykańce bije na ryło jak dla mnie, wymienić siodełko, klucze czy switch jak komuś nie podejdą i wiosło jest sto-pro-pro
PS Porno niestety póki co z fot poprzedniego właściciela bo aparat zaginął bez wieści.