
Dzień dobry!
Dzisiaj się chwalę nowy ministackiem, czyli Orange Tiny Terrorem podłączanym do Aurory 112 na V30

Historia jest dość zawiła, w skrócie: Isurez ma moje combo L6 bez głośnika, ja mam jego terrora. Poszukiwania pustej paki zakończyły się utratą świetnej okazji i znalezieniem innej, tym fajniejszej, że mi teraz stack pasuje kolorystycznie do litografii Geta na ścianie

Przejście z jednego ampa na drugi jest dość... hm, ciekawe

Z multikanałowego, wspomaganego cyfrą potwora o wszystkich możliwych gałkach przeszedłem do w pełni analogowego lunchboxa mającego trzy pokrętła, dwa dynksy i nic poza tym. Szczerze powiedziawszy, nie przeszkadza mi to specjalnie
Brzmienie uważam, że jest świetne, niemalże dokładnie to w co celowałem, TT jest dość responsywny, a gałkami czyści się świetnie (gain na maksa, więc ciężki, niemal sludge'owy przester, a na skręconym vol gryfowym mam kanał czysty

).
Dodatkowo! Line 6 miał ogromną, półotwartą pakę (jak to combo) z głośnikiem montowanym od tyłu. Co natomiast dostałem od Dana z Aurory, to kopia Kranka Rev. Jr. a więc malutka, zamknięta paczka z głośnikiem montowanym pd przodu. I to też mi pasuje, jest dużo dum, dużo ataku, jest fajnie

Na dzień obecny mam bardzo fajny zestaw do grania stołnerów (co było zamierzeniem), cieszy mnie też to, że przez jeden kanał będę zmuszony nauczyć się obsługiwać pokrętła i przełącznik w czasie rzeczywistym, tj. podczas grania.
Btw. jeśli ktoś całe życie marzył o TT, teraz ma okazję się ze mną dogadać, jak pisałem, dostałem go w wyniku trade'u i choć w sumie bardzo mi pasuje, rozważę wszelkie ewntualne propozycje

