Zakup wyszedł mi zupełnie niespodziewanie i przypadkowo. Planowałem wymianę wiosła na wiosnę, jak dozbieram jeszcze kilka stówek, ale znajomy zza Odry zarzucił mi linkiem do ciekawej oferty na ibeju.de i nie zwlekałem.
Mój NGD rozpoczął się, gdy targałem do domu choinkę i zobaczyłem podjeżdżającego busika z logiem DPD i pomyślałem "o, może to do mnie". Nie myliłem się, kilkanaście minut później do drzwi zapukał pan kurier, z ciężką przesyłką zza zachodniej granicy.
Oto i ona:
Reszta porno tutaj (uwaga, zawiera także mój ryj - może powodować urazy psychiczne, więc wchodzisz na własne ryzyko):
http://imageshack.us/g/1/9948637/Tech:
SkyWay DeluxeGivsung Explorer EB, rocznik 2010.
Na pokładzie humby 496R i 500T, a na główce Grovery.
Body: klasycznie mahoń,
Podstrunnica: wygląda na palisander, 22 cieniutkie progi.
Waga: 3,6kg. A case prawie 8,5kg(!).
W czwartek zainstalowałem straploki Loxx i już mogę powiedzieć, że są znacznie lepsze od Dunlopów.
Pierwsze wrażenie było takie, że w niemieckich komisach zakładają do gitar nowe struny. Po przyzwyczajeniu się do krótszej skali i tego, że muszę zakładać dodatkowe pół metra z każdej strony, żeby w nic nie przywalić, stwierdzam, że explorery pomimo koślawego wyglądu są megawygodne. Obawiałem się wszystkiego - tego, że nie przyzwyczaję się do braku górnego "rogu" z superstratów, że będzie mi przeszkadzał wysoko klejony gryf, że będzie gruby gryf, że cośtam, a po dwóch tygodniach mam wrażenie, że idealnie się dobraliśmy.
Brzmieniowo czuć mahoń i to mnie cieszy, bo miałem już dość olchy. Z dechy czuć mocne wibracje, a o brzmieniu po podpięciu do heada wypowiem się jak wróci do mnie kolumna. W związku z bardzo kuszącą ofertą znajomego, którego Strat nie wrócił przed weekendem od lutnika, użyczyłem mu Explorera na gig. Jego wiarygodna opinia to "killer, jest tak jak trzeba, nakurwia ze hej ".