Nie mogąc inaczej spożytkować potencjału twórczego, jednocześnie będąc pod wpływem potężnego GASu na nowe wiosło postanowiłem zrobić gitarę z.. nogi od stołu, a przy okazji sprawdzić swoje zdolności manualne. Gitarę zrobiłem w jedno popołudnie, dziś rano tylko zamontowałem pickupa.
Produkcja ma tylko charakter zabawowy, miało być tanio, szybko, tanio i niedrogo.
O dziwo, gitara gra:
Can it Djent? Nie wiem
Specyfikacja:
- skala: 25,5 cala,
- korpus, gryf i podstrunnica: deska sosnowa, która była kiedyś nogą od stołu, kupiona w Castoramie,
- progi: stalowe, zrobione z gwoździ, przyklejone kropelką,
- profil gryfu - prostokątny z łagodnymi krawędziami,
- klucze zrobione z wkrętów do drewna, a struny są do nich przyklejone kropelką,
- mostek i siodełko zrobione z wkrętów,
- konstrukcja - struny przez korpus - tuleki zrobiłem z nakrętek M5,
- markery na podstrunnicy zrobione ołówkiem,
- struny: EB 10-46 bez dwóch najcieńszych - mało miejsca na 6 strun,
- strojona w E,
- pickup: DiMarzio HS-3,
- pasek Fendera,
Całkowity koszt to 6,59 zł, pickup, korpus, struny i pasek już miałem i walały się w szafce.
Gryf jest średnio wygodny. Po 30 minutach grania nadgarstek naparza.
Mała próbka, nagrana na tym szrocie, którego nazwałem Funk Machine
Nie liczy się jak jest zagrane, ale, że jest zagrane i to na czym