Zanim wyruszę na misję, muszę zebrać drużynę... Czy jakoś tak. Więc problem jest chłopaki.
W czerwcu dostałem nowy telefon przy okazji zmiany operatora. Śliczniutki HTC Desire S. Podziałał trochę i przestał działać kawałek wyświetlacza. Oddałem do salonu, wysłali do serwisu, wrócił z nowym Andkiem i starym problemem. Oddałem znowu. Wymienili płytę (jakoby), to samo. Oddałem znowu (to zdanie się jeszcze powtórzy). Wymienili płytę (to też). Podziałał parę dni. I przestał działać inny kawałek wyświetlacza
Oddałem itp., znów płyta i wyświetlacz i cośtamjeszcze.
Tym razem sprawdziłem wszystko przy lasce w salonie. DZIAŁAŁO!!!!!
Dwa dni później potrzebowałem w robocie strzelić fotę. Odpalam apkę aparatu i... hui wielki i szelki. próbowałem parę razy, odpaliłem apkę Lustro (ta się ładowała ale ekran był czarny i tyle).
ODDAŁEM DO SALONU, WYSŁALI DO SERWISU (tym razem już ostatni raz powtarzam). Trwało to parę dni dłużej niż mają czasu na wykonanie naprawy, więc polazłem do salonu. Przy mnie dziewczyna zadzwoniła do serwisu, gadała z 10 minut i dowiedziała się tyle, że jest w naprawie (oh wow) i nie mają na razie nic do powiedzenia. Dwa dni później telefon był już w salonie, odebrałem go dziś i ożeszkurwa jak się zdenerwowałem.
Otóż firma Regenersis (serwis znaczy) wysłała wycenę opiewającą na 1800 zł około (nie wiem dokładnie, nie widziałem, salon wziął na siebie powiedzenie im żeby pospierdalali na drzewo), gdyż TELEFON JEST ZALANY. Ostatni raz ten telefon widział deszcz jakieś trzy wymiany PCB temu, więc wnioskuję że po prostu lecą w ciula.
Z tego co widzę po sieci, to jest to dość popularny manewr tejże firmy (
tutaj koleś ma fajne przeboje), więc zastanawiam się jaki jest sens kopać się z nimi po kostkach. Z drugiej strony to jest kurwa nowy telefon. Kasiu poradź, co robić? Może ktoś zna jakiś sensowny serwis, ew. miał problemy z tą biedafirmą i ukujemy jakiś pozew zbiorowy