Byliśmy wczoraj w szpitalu odwiedzić kolegę Szymona z klasy (II podstawówki). Na komunię przyjechała polska rodzina z Niemiec (lub Niemczech jak ktoś woli...). Ich syn tak uderzył swojego kuzyna pięścią w brzuch, że mu pękł wyrostek robaczkowy, dostał zakażenia, a po ciele zaczęły mu krążyć skrzepy, więc może w każdej chwili stać się tragedia. Rodzina gagatka zmyła się szybciutko i nawet przepraszam nie było.
W szpitalu na tym oddziale jeszcze jest pełno łysych małych dzieci w trakcie walki z rakiem.