Hej,
Chciałbym uzyskać od Was jakieś rady a propos takiej sprawy: otóż w bandzie na wzmakach mamy zrobione ustawienia dosyć ekstremalnie, oba wzmaki to 5150, wszystko jest ustawione na post gain - 3. To głośno, ale ciszej wzmak nieco inaczej pracuje więc zostajemy przy 3. Wynikają z tego problemy na koncertach bo akustyk oczywiście mówi "ciszej", koniec końców zostajemy przy 3 i cos na tym cierpi, bo sprzęga, albo odsłuch cicho itd. Ostatnio był problem bo poustawiał, ale wokal był za cicho i juz nie mógł dać go wyżej, więc obeszlismy to tak, że ściągnął lekko gity na stole a wokal został jak był i się to wyrównało, ale i tak nie za dobrze się słyszałem. Zastanawiam się, czy to akustyk za mało kombinuje, czy może za słabe warunki/możliwości klubu(mixer, sprzęt)? Czy tylko na prawdę duże sceny przyjmują takie natężenia? No bo ok, jest głośno w pizdu, ale nie my pierwsi gramy przy takich ustawieniach. A gdy wszystkie ustawienia bramek, kostek itd są pod POST-3 no to nie da się tylko przyciszyć i jest ok, bo zmienia się wtedy wszystko. Zaznaczam, że nie mam zbytniego doświadczenia i nie grałem w wielu klubach, najlepsze warunki jak do tej pory mieliśmy w Rudeboyu w Bielsku-Białej, ale też były problemy. Nie mam pojęcia też o pracy akustyka i jego sprzęcie.
Doradźcie coś. Dzięki, pozdro