A zaczęło się to tak... Jako maluch miałem zajawkę na różnych power rangersów i innych Heemanów, więc obowiązkiem było posiadanie swojej własnej broni. Ja wybrałem piękny mistyczny oręż starożytnych samurajów - katanę! Gdy miałem jakieś 5-6 lat (czyli 16 lat temu) brat urządził w mieszkaniu imprezę. Była oranżada, były paluszki i oczywiście dziewczyny - w tym dziewczyna brata, której bardzo nie lubiłem. Naturalną koleją rzeczy więc było, że muszę ją zlikwidować. Wyjąłem swój oręż z pochwy i przeprowadziłem błyskawiczny atak na dziewcze. Przeceniłem jednak swe siły. Ona była niestety dużo silniejsza i większa, więc mnie obezwładniła i zabrała miecz, który potem wrzuciła za segment w salonie...
I w ten sposób słuch o mym mieczu zaginął. Aż do ostatniej niedzieli, kiedy to trzeba było opróżnić mieszkanie ze wszystkiego! Przy wyciąganiu segmentu mym oczom ukazała się katana! Piękna katana z białej stali
w czerwonej zdobionej płaskorzeźbami pochwie!
A wygląda ona tak:
Co ciekawe, strata mego miecza była na tyle traumatycznym wydarzeniem, że nigdy o nim nie zapomniałem i czekałem na niego całe 16 lat