Są takie przedmioty, które czynią cię lepszym człowiekiem. Dzięki nim chcesz od razu dokarmiać bobry świeżą kiszonką, wieszać budki dla bocianów, odprowadzać milicjantów do domu, napompować rower dla szatana i generalnie to, co Magda Mołek każe.
Te przykłady nie dotyczą wiosła, o którym zawsze marzyłem. Biorąc je do ręki, chcesz smagać coś czymś natychmiast, np.: wałachy - kowbojem, tajki - niemiecką turystką, pokrzywy - szablą z wierzbowej witki, Magdę Mołek - sisiorem kuzyna kolegi, itp. Zło mieszka w nas i ujawnia się znienacka, o ile oczywiście jest się przystojnym, seksownym, urzekającym i inteligentnym.
To oczywiście również mnie nie dotyczy, bo oprócz oczywistego kłamstwa (kolega ma kuzynkę, nie kuzyna) i ćwierćprawd (przystojny, seksowny, urzekający, inteligentny - w moim przypadku, można wybrać jedynie dwie, do góra trzech opcji
), gitary spełniające wymogi cytowanego akapitu już mam.
Zamiast tego, Jarek Skervesen zrobił mi wiosło o parametrach (zamieszczam, gdyż być może słabo widać na zdjęciach):
konstrukcja: brazilian dżudżucu trunek
korpus: birdseye basswood deep body arcztop petruczczczczi '43
elektronika: 4xsc, 2xhb, 2xsc znowóż, 3xpieco, 1xgerda, 0xvol, 7xtone
tremolo: tak, za dopłatą
mahoń: mahoń
grab: nie
siodełko: kość słoniowa, być może
mostek: wanhejlen oridżinau
klucze: tak
skala: do negocjacji
Gitara jest dobrą. Urywa pizdę. Czuję się jakbym miał znów 34 lata.
Pchłynanoc.
P.S.
KRÓTKA HISTORIA DJENTU
Skąd się wziął djent? Czy, jak miłość, w ogóle jest takie coś?
Niestety - jest.
I jest przynajmniej tak stare, jak, za przeproszeniem kultura amerykańska, czyli dla jej nosicieli - bardzo.
Djent wymyślił Hank Marvin, który podpierdolił patent kowbojom. Djent wtedy nazywał się "twang" i nie zawierał obsranej perkusji z komodora. Twang za dopłatą zaczął instalować w gitarach Leo Fender, bo taka była pedalska moda. Potem, była normalna muzyka, potem temat z palpfikszn, a potem wszyscy zaczęli małpować meszuge, która jest duchowym spadkobiercą The Shadows (ci od Hanka Marvina).
Czyli mamy równanie:
twang = djent - znośny sound - groove + higain amp + bębny z pizdy x 600 + tunele.
Czyli, jak dowodzi matematyka, nie dość, że nieszczęścia chodzą parami, czy tam nawet kurwa trójkami, to łatwo o nie.
Wiosło od Jarka twanguje jak sam chuj i dżjęci jak pojebane. Nie wiem co o tym myśleć. Być może historia toczy się kołem.
A tak poważnie - Skervesen rośnie na najlepszy kastą szop w pl, powaga. Ćwicz Jarek dygotanie, bo Ci zaraz wrzucam kolejne klocki
*