Nie wiem na jakie koncerty chodzicie, że tak kiepsko z frekwencją.
Z racji studiowania w Poznaniu miałem okazję wybrać się na parę kapel, których nie miałbym okazji zobaczyć w moim rodzinnym zadupiu.
Na Blindead ( byłem na koncertach po 2 drugiej płycie (2009), po Impulse (2010) i z promocją Affliction(2011) ) zawsze było pełno, wręcz z płyty na płytę tendencja rosnąca co do ilości publiki. Na Rosetta też było całkiem sporo. Nawet taki dyskusyjnie znany post-rockowy zbiór jak Caspian, Constants i EF (2010 r) sporo publiki przyciągnął.
Ulver w ubiegłym marcu też wypełnił Eskulapa.
Na jakieś straszne undergroundy do Bazyla nie chodzę, więc nie będę się wypowiadał jak wygląda przeciętny koncert hardcorowego czy blackowego bandu
Męczące supporty to inna sprawa. Przed Rosettą (2011) myślałem, że jajko zniosę. Podobnie jak w czerwcu 2011 w Resecie grało Obscure Sphinx, boże te supporty niczym mnie nie zaskoczyły.
Jako najdłuższy wydaje mi się ostatni koncert Blindead i Obscure Sphinx.
Jakiś lokalny Twilight cośtam, Vidian (?) i HRV, za dużo tego było. Chociaż te emo chłopaczki z Twilight coś tam były całkiem zabawne do oglądania