Na początek: dlaczego nie NGD? A bo nie lubię nadmiernych zapożyczeń z innych języków, więc mamy
Dzień
Nowej
Gitary i
Dzień
Nowego
Poda. Na odczepnego mogło by być Nowej Gitary Dzień i by się zgadzało, ale co tam - już za późno:D
Ale coby nie przedłużać, przejdę do rzeczy. Wrzucam też sporo wątpliwej jakości zdjęć, żebyście mogli chociaż trochę pofapować.
Jak zapewne większość forumowiczów wie, poszukiwałem od dłuższego czasu drugiego elektryka, bo stary Washburn już odmawia posłuszeństwa powolutku. A że wciąż ciągnie mnie do niskiego strojenia, rozważałem też zakup gitary siedmiostrunowej. Jednak przez bardzo długi czas nie mogłem znaleźć nic sensownego - wciąż tylko rozważałem, oglądałem, prawie kupowałem itd. Na szczęście z pomocą przyszedł Pan Kaligula i siódemka po bardzo okazyjnej cenie... Sprowadzenie z UK trochę trwało, ale warto było.
Więc najogólniej rzecz biorąc badyl pt. Washburn WG587 jest u mnie i strasznie mnie cieszy! Do zakupu siódemki podchodziłem jak pies do jeża, ale jednak po paru dniach udało się przyzwyczaić - teraz to muszę się uczyć grać na szóstce:)
Sama gitara nie jest może cudem techniki, ale kupując ją za taką cenę nie powinno się na nic narzekać - za cholerę nie dostanie się w Polsce dobrej siódemki za takie pieniądze.
Ale cóż to właściwie jest i z czego? To trudno powiedzieć. Model ten nie jest już produkowany, ale w internecie chodzą informacje, że gitarki robione były z lipy i olchy. Pokusiłem się napisać do Washburna w celu weryfikacji numeru i wychodzi na to, że jest to badyl z 2003 roku, robiony w Chinach i korpus ma z lipy. Na lipę mi to nie brzmi, ale ja to głuchy jestem. Poza tym na metalowej płytce na mocowaniu gryfu mamy napis mówiący, iż jest to wiosło z serii PRO - więc to chyba dobrze?
Poza tym mamy skalę 25.5, mostek TOM, dwie gały coby się można było pobawić, przełącznik i dwa stockowe humby. Jednak przetworniki są na tyle mocne i wyraźne, że nie widzę sensu ich wymiany póki co - zwłaszcza, że grają lepiej niż Hellfire w Washburnie Wi14.
Jeżeli chodzi o wykonanie to w sumie nie mam tutaj wiele do zarzucenia. Poza tym jest to używka, więc jakoś sprawy wyglądu mi tutaj wiele nie robią. Jedynie jest trochę krzywizn na progach, jeden nawet perfidnie wystaje - ale to chyba 17. pod najcieńszą struną, więc kto by go tam używał? Ogólnie gitarka wygląda bardzo dobrze. Nie jest czarna, ładnie mieni się pod różnymi kątami, ale wygląda surowo i brutalnie, co bardzo lubię. Niestety mój kiepski aparat, złe oświetlenie i brak umiejętności robienia zdjęć sprawił, iż na zdjęciach wygląda ona gorzej niż na prawdę.
Cóż, nie wiem co tutaj jeszcze napisać... Może jedynie małą ciekawostkę: jak szukałem w internecie zdjęć tejże gitary to zawsze się dziwiłem, czemu inne egzemplarze mają jasny pasek naturalnego lakieru pod logiem, a mój egzemplarz nie. A to dlatego, że u mnie jest ten element zaklejony czarną taśmą izolacyjną! W sumie... Całkiem niezły patent - nie będę tego zdejmować, bo nie wygląda tragicznie i nie chce mi się czyścić śladów po kleju.
Na zakończenie jeszcze drugi element wesołego tematu, czyli POD HD300. Tutaj to już w ogóle nie ma co pisać, bo jak to działa i co potrafi każdy wie. A jak nie wie, to sobie włączy internet. Najogólniej rzecz biorąc to wielkie, pancerne urządzenie dające kupę możliwości i zabawy. Opanowanie zasady działania zajęło mi z dwie godziny, ale potem to już nie było problemu z ukręceniem satysfakcjonującego brzmienia - nawet na słuchawkach za 20zł lub głośnikach komputerowych z lat 90-tych.
Tutaj też kilka fot:
Próbek na razie brak, ale spodziewajcie się ich w niedalekiej przyszłości!
I na samo zakończenie - tym razem już prawdziwe - wspólna fotka dwóch Łoszburnów:
Jeszcze link do galerii zdjęć:
http://minus.com/mJKPL2CEKMiłego oglądania, endżoj