Rozwiązaniem okazało się WIFI w domu, a konkretnie przy nagrywaniu musiałem kartę sieciową w lapku odłączać, wtedy problem znikał.
No, WIFI już mam dawno przećwiczone. Na GX była masakra, pierdział, trzeszczał, przerywał i wogóle robił wszystko żeby mnie wkurwić. Teraz mam esi UGM96 (Bo TonePort mi się dodatkowo ustawicznie sypał na Win7 x64) i jest zdecydowanie lepiej, ale i tak muszę sieciówkę wyłączać do nagrywu bo inaczej mi się jakieś syfy w tle nagrywają. A, i z tym uziemieniem zapewne masz rację. Do podobnych wniosków doszliśmy zresztą wczoraj w rozmowie z Dejlem.
@Niedziak: Jak sobie siądę z wiosłem za blisko lapa, to mi pikapy wyłapują wiatrak na procu i piszczącą cewkę na płycie głównej.