Ale temat
Z posta można wnioskować, że małżonka należy do megawłochatych, stąd tendencja do zużywania pół paki żelu na raz. Wniosek błędny, małżonka należy po prostu do ubernieoszczędnych.
To chyba cecha Naszych Pań, bo tą ilością żelu jaki Moja
zużywa na jednokrotne "pod paszkami" (
) to ja bym golił swoją paszczu przez pewnie tydzień
Co do golenia natomiast - żel>>>>>pianka. Jedyna pianka jaka wg. moich sprawdzań jest w stanie dorównać dobremu (badziejstwa za kilka zeta z jakiś stonkomarketów to inna sprawa) żelowi, to YvesRocher:
http://www.okazje.info.pl/ud/uroda/yves-rocher-pianka-do-golenia.html ale że kosztuje więcej niż dobry żel, to sensu w jej kupowaniu IMO nie ma.
Co do żeli natomiast, dobry jest Mach3, a z tańszych fajnie goli Nivea biała lub srebrna. Gillety różnie. I żeby jeszcze podnieść poziom gejostwa tematu
dodam, że najlepszym żelem jakim się goliłem, był... damski Palmolive Satin Care waniliowy
I serio, radzę się kiedyś ogolić żelem damskim bo można się pozytywnie zaskoczyć
Co do maszynek, kiedyś jechałem "żiletami" jeszcze na tym ich starym systemie mocowania, a potem jakoś przypadkiem kupiłem maszynki z Lidla (Gibellini w zestawie 20szt ostrzy+rączka) i stwierdziłem że sam różnicy in minus nie czuję, za to mój portfel in plus już tak
PS. Jakiś balsam polecacie? Nie mogę używać nic alkoholowego, Nivea na mnie nie działa kojąco za bardzo (ot rzadki krem i tyle), jeden z Avonów był przyjemny ale nie mam teraz dobrego "dilera" a najlepszy mój balsam ever (YvesRocher Eryo) jest nie do kupienia... Na co warto patrzeć w sklepach, żeby działało łagodząco na podrażnienia i nie kosztował nie wiadomo ile?