Trochę spóźnione NAD, bo wzmacniacz już jest u mnie od paru dni, ale dopiero teraz oderwałem się od grania
Geneza zakupu:
Nie myślałem o sprzedaży Pittbulla dopóki nie pojechałem pokazać się z Kiwi do Krakowa. Tam zajrzałem najpierw do Coina777 i podpiąłem się do jego, nowego wówczas, VHT D60. Niedługo po tym Pittbull wylądował pierwszy raz na giełdzie (
). Im więcej czasu mijało od spotkania z Deliverancem tym mniej chciałem sprzedać Pittbulla, więc go w końcu wycofałem. Trochę później Coin wystawił swojego D60, więc wystawiłem Pittbulla, ale po sprzedaży D60 zostawiłem go na giełdzie, bo przywykłem do myśli wylotu. Zachciało mi się wtedy DR'ki, bo tańsza i dobrze się nagrywa, ale na szczęście mi się odwidziało. Kilka miesięcy od tego czasu, czyli całkiem niedawno, zobaczyłem Deliverance 60 na allegro w fajnej cenie i stwierdziłem, że do trzech razy sztuka (nie chciałem przepuścić tej okazji). Niedługo po wystawieniu Poker Face, do którego zgłosiłem się z zainteresowaniem jego pickupami, wyraził w odpowiedzi zainteresowanie moim wzmacniaczem. Wysłaliśmy sobie nawzajem sprzęt na testy i kilka dni później oboje zadowoleni potwierdziliśmy deal. Poker stwierdził, że Pittbulla mi nie odda, a pickupy od niego (Bare Knuckle Painkiller) to teraz moje ulubione pupy. Tak pozyskałem trochę gotówki i zakupiłem z allegro VHT Deliverance Sixty
Wzmacniacz po podpięciu znów strącił mi głowę z szyi, ale tym razem jeszcze mocniej, bo tym razem podpiąłem go pod VHT Fat Bottom. Napierdala niemiłosiernie i kocham go jak żadnego wcześniej. Jest wzorowany na zielonym kanale z mojego ex Pittbulla (czyli tym IMO fajniejszym) z tym, że jest dużo bardziej agresywny, a ponadto ma szybszy i "większy" dół. Na dodatek jest jednym z najbardziej uniwersalnych wzmacniaczy jakie znam, a ma tylko JEDEN KANAŁ. Pięknie czyści się gałką vol w gitarze, nie mogę wyjść z podziwu jak mogę sobie płynnie przechodzić z clean'a do higainu (niczym footswitch w gałce). Na przednim panelu ma też świetną gałkę, która diametralnie zmienia charakter wzmacniacza "Crisp/Tight" (oczywiście ustawiam na 3/4 w stronę tight, żeby był tight
). Jest bardzo głośny jak na 60W, na pewno głośniejszy od 100W Pittbulla, a to pewnie za sprawą KT88. Nie ma zbędnych mnie ficzerów jak... pisałem już o tym w sumie w "co mnie w życiu cieszy":
Spoiler Cieszy mnie, że pozbyłem się Pittbulla mimo, że to bardzo zajebisty wzmacniacz. Miał trochę za dużo zbędnych mi ficzerów. Postanowiłem pozbyć się go po raz kolejny, bo na allegro zobaczyłem VHT Deliverence, który jest dokładnie tym czego mi trzeba. Nie ma pętli (bo póki co tylko nagrywam i korzystam wyłącznie z FX'ów z kompa), ma jeden uniwersalny kanał (da się z niego ukręcić wiele brzmień, więc co za różnica czy to jeden czy dwa czy trzy - kilku kanałów na raz nie nagram), fajnie dogaduje się z Kiwi (testowałem u Coin'a i bardzo podobało mi się jak razem gadały - Pittbull był dla tej gitary trochę za ciemny), ma mniejszą moc (zawsze mniejszy wydatek na lampy) i przede wszystkim kosztuję o ten brak ficzerów mniej od Pittbulla (dzięki czemu za zaoszczędzone pieniądze zakupiłem już nowe pickupy). Podsumowując, dopasowałem się lepiej do swoich potrzeb Generalnie jestem zadowolony i mam wreszcie wzmacniacz w którym zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Uważam, że to najlepszy z dotychczasowych głów jakie u mnie były, więc pewnie zostanie na długo (jak na razie pobił 5150II którego pogoniłem Lokiemu po 2 dniach
)
Dotarliście dotąd? Zasłużyliście więc na fotki:
Tu wzmacniacz:
a tu CAŁY RIG:
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Skłamałem, to nie cały rig, ale o tym zaraz w NGD