Ah fakt, popieprzyło mi się, za dużo kombinowania.
Hmm to moje wiosło.. trochę idiotyczna sprawa.
Zaczęło się od tego, że brałem udział w remontowaniu mieszkania.
W program tego remontowania weszło także szlifowanie i bejcowanie
drzwi. No więc tak sobie malowałem te drzwi rozmyślając. No i podczas
tych rozmyślań wpadła mi taka myśl że lakierobejca to fajna sprawa.
"Co by tu zabejcować?.."
No więc kupiłem na allegro za 130zł korpus strata, wydłubałem szpachlę
(gościu zakładał że będzie na nieprzezroczysto), oszlifowałem i zacząłem
świetną zabawę z malowaniem.
Później dokupiłem pełno byle jakiego osprzętu, gryf, zmasakrowałem
korpus wiercąc krzywe cavity na selektor, spędziłem wiele godzin na
wykonywaniu maskownicy z bakelitu.
Pierwotnie zakładałem że to będzie taki raczej vintage strat, ale ostatecznie
kupiłem do niego hot raila pod most i SSL-4 pod gryf. Od razu po przylutowaniu
okazało się że hot rail jest za mocny i teraz się zastanawiam czy nie poszerzyć
w zbrodniczy sposób (wiertarką) otworu na przystawkę pod mostkiem. Dałbym
tam SH-14 albo co. Ale chyba jednak kupię jakiegoś singla. Tylko że już trza będzie
mieć jeden RWRP, czyli środkowy. Tu się będę zastanawiać czy lepiej ten odwrotny
dać pod gryf, czy pod most.
Ot taki wybryk, kupa pochopnych decyzji, która zaowocowała gitarą wyglądającą
jak ze śmieci. Jak dokończę to mogę wrzucić jako NGD. Chociaż może to być szok
dla niektórych.