Więc zacznę od początku (uzbrojcie się w cierpliwiość)...
Zawsze chciałęm mieć Firebirda. Ze trzy lata temu zacząłem jednak grać na siódemkach (i tylko na siódemkach). Po sprzedaży MM JP7 miałem tyle keszu żeby iść i kupic sobie Firebirda w oryginale, no ale bez jednej struny
Tak naszła mnie myśl żeby zrobić lutnika, w końcu nie ma lepszego sposobu żeby "zmarnować" te parę tysiaków
Więc podstawą został Gibson Firebird V.
Natrafiłem na pewne techniczne problemy, więc konstrukcja musiała zostać zmodyfikowana, pewne modyfikacje były też świadomym wyborem. Wielka była też rola Pana Krzysztofa Kani, który potrafił podpowiedzieć i pomóc tam gdzie ja już się gubiłem...
A więc od Gibola moja różni się:
(najpierw to co musiałem zmienić)
- przetwornikami - chyba nikt nie robi minihumbuckerów w wersji siedmiostrunowej, więc są "zwykłe" humby: BKP Nailbomb (most) i i Riff Raff (gryf)
- kluczami - nie ufam stroikom typu banjo, klucze Steinbergera są drogie i sprzedawane w tylko setach po 6 (dyskryminacja!!!), więc rozwiązanie sprawdzone: Schaller M6 z takimi innymi główkami - tu Pan Krzysztof się wykazał, żeby to wszystko na główce się zmieściło i dało się nastroić, i struny żeby szły prosto itd.
(teraz to co zmieniłem, bo chciałem)
- skala 25,5"
- zamiast orzecha, przeklejki w gryfie z wenge
- w celu rozjaśnienia brzmienia skrzydła zamiast z mahoniu (czy też machoniu) są klonowe, ale! ale! pokryte mahoniowymi nakładkami - tylko w celach estetycznych, żeby to "równo" kolorystycznie wygladało
- kształt gryfu jest kopią gryfu Setiusa - po prostu kiedy miałem jeszcze Setiusa zawiozłem go do Pana Krzysztofa i poprosiłem o pomierzenie i zrobienie właśnie takiego, łącznie z woskiem zamiast lakieru.
- jest inny napis na główce
Wiem, że temat bez fot jest gówno wart, więc postarałem się zrobić najlepiej jak tylko umiałem.
P.S.
Czemu taka masz menzurę,
jeśli który zapyta
to zaqrwie z laczka
i poprawie z kopyta........