No to ograliśmy, w Music Factory w Pozen.
Higain jest w pyte. Ma idealnie zajebistą korekcję, każda gałeczka ma zakres który naprawdę robi różnicę, w Marshallach skuteczność EQ jest słabiuchna, a tu potężna. Ma zajebiście angielski czysty, który pewnie nie ma startu do Wróblowego Customa, ale i tak jest genialny. Ma zajebisty krancz, raczej sztywny ale nasycony jak stopięćdziesiąt. No i ma miażdzący przester. Zajebisty materiał do dopalania, otwarty, przejrzysty, i totalnie zasrany harmonicznymi. Co prawda ten HiGain to nie jest Mesa DR, ale jak ktoś lubi Orange i inne takie tematy, to właśnie w tym kierunku - nasycenie, selektywność, generalnie bomba. Marshall Plexi albo JMP mają więcej bluesa niż rocknrolla, a ten jest takim nasterydowanym The Who. Wzmak jest generalnie z jednej strony butikowy i vintagowy, a z drugiej da się go normalnie używać jako pieca do napierdalańska. A ponadto pięćdziesięciowatów
ka jest zupełnie normalna głośnościowo i po rozkręceniu na 3/4 nie zdmuchnęło mnie sprzed paki, a dało się ślicznie nasycić. Jeśli 100W jest równie ciche, to jestem jeszcze bardziej nastawiony pozytywnie.
Wszystko co stwierdziłem, stwierdziłem po ogrywaniu sobie w sklepie ale na normalnej głośności, także takie rzeczy jak "ciekawe jak to siedzi w miksie z kapelą" to jeszcze czarna magia
Ogrywaliśmy angielską wersję na pace Egnatera (Vintage 30).