Czołem, tydzień temu udało mi się dosyć okazyjnie kupić
ESP Mirage Deluxe z początku lat 90. Do rzeczy:
- rocznik prawdopodobnie '90 - '92. Z samego sn trudno wywnioskować, nie znalazłem żadnego datera w necie, ale na jakimś forum ktoś prosił o pomoc w ustaleniu rocznika swojego ESP - bardzo podobnego do mojego (sn różnił się tylko o 40, 22 progi, też wersja z 2 minihumbami - ponoć dosyć rzadka), i prawdopodobnie wyprodukowano ją w latach 90-92.
- korpus: olcha, podstrunica: palisander
- gryf: klonowy, jednoczęściowy, nielakierowany, 22 progi
- skala 25.5"
- bolt-on
- pupy: stockowe (mostek: LH200, 2 bliżej mi nieznane minihumby)
- mostek: FR, ESP Synclair
Ogólny stan:Widać że gitara była dużo grana, co również potwierdził poprzedni właściciel. Oryginalnie, lakier na korpusie był czarny, później zmieniono na matowe camo - na boku gitary widać że jest nierówno, ogólnie z bliska nie wygląda to dobrze, pasy camo też zrobione nierówno, ale... chyba dodaje to jakiegoś uroku. Lakier na główce porysowany, binding pęknięty w 2 miejscach. Sam gryf jest bardzo dobrze zachowany (prosty, brak brudów jakie się spotyka czasem na nielakierowanych gryfach), podstrunica bardzo zadbana. Progi były ponoć dosyć niedawno wymieniane, faktycznie są bardzo mało zużyte. Elektronika w porządku. Jak na ok. 20-letni instrument to uważam że stan jest zadowalajacy (może pomijając jakość malowania korpusu, ale jakoś mi to nie przeszkadza).
Brzmienie:Z dechy gada głośno, czuć że gitara odzywa sie całą sobą. Miłe uczucie poczuć jak cała deska gra jak się przypierdzieli w struny. Jak gadają pupy, to raczej nie napiszę, bo raptem tylko raz byłem z nią w sali. Pierwsze wrażenia: LH200 produkuje dużo gainu, jest mocno i agresywnie, ale czegoś mu brakuje, poza tym trochę mało selektywny. Minihumbów nie sprawdzałem, wiem tylko że działają
. Za jakis czas postaram sie napisać coś więcej.
Wygoda:Gryf: o wiele bardziej okrągły niż ibanezowski wizard, do którego jestem przyzwyczajony. Jeszcze pewnie kilka dni mi zejdzie zanim w pełni się do niego przyzwyczaję, chociaż jak go biorę do ręki, to ciągle mam nieodparte wrażenie, że to po prostu gruby kołek. Gryf ma magiczną stopkę - zawsze cieszy. Dostęp do wyższych pozycji bardzo dobry pomimo że mam duże dłonie, dolny róg wycięty w sam raz, mocowanie gryfu do korpusu nie przeszkadza w grze. Wycięcie pod prawą rękę ergonomiczne, wygodne, wykończenie w macie sprawia, że ręka się do korpusu nie przykleja
. Gałka od Volume jest jak dla mnie zbyt blisko pupów, często zdarza mi się ja przekręcić jak gram tłumione dźwięki na wiolinach - obok siodełka, to chyba najwieksza wada tego wiosła.
Inne:Precyzja wykonania na bardzo wysokim poziomie - na gryfie zero niedoróbek, które mogłyby być fabryczne.
Most: po odbiorze gitary, wyczyściłem go, wymieniłem sprężyny (stare były mocno rozciągnięte) i wyregulowałem; części porysowane, ślady korozji widać raptem na jednej kostce, więc jest naprawdę dobrze. Po 2,5-godzinnej próbie, wiosło nie rozstroiło się ani na jote, a tremola używam dosyć często - pod tym względem rewelacja. Manualnie mniej wygodny od ibanezowskiego Edge Pro. Jest jakby mniej miejsca, ciaśniej na moście, ale nie ma tragedii.
Siodełko: poprzedni właściciel wymienił oryginalne (bodaj 41mm) na szersze (42mm), troche wystaje poza gryf, poza tym jak dla mnie rozstaw strun jest teraz za duży. Gdyby ktoś miał takie w rozmiarze 41mm albo wiedział gdzie w miarę tanio kupić, to dajcie znać proszę.
Reasumując: gitarę kupiłem w ciemno, bo akurat pojawiła się w atrakcyjnej cenie (jak na PL). Wcześniej żadnej ESP nie ogrywałem (tylko LTD, ale to raczej niemiarodajne), spodziewałem się, że ESP z serii M to taka lepsza, bardziej prestizowa alternatywa dla Ibanezów RG. Okazało sie to absolutną nieprawdą - gitara nie jest tak "sportowa" jak ibki, na pewno wygodna, ale dla mnie pod względem ergonomii, to ibki są górą. Gitara ma swój własny charakter, jest w niej coś bardzo fajnego, szczególnego, powiedziałbym "nowoczesnego" jakkolwiek to zabrzmi - jest w niej jakis powiew świeżości
.
Kilka fot: