Czołgiem!
Bardzo spóźnione NRD. Dopiero dzisiaj dorwałem kalkulator z opcją robienia zdjęć.
W listopadzie dotarła do mnie paczka z Rygi, w środku był dawno upatrzony E530. Genialny preamp dający cudowną esencję teutońskiego metalu.
Ale na samej 1,5W końcówce daleko nie zajadę, a pojawił się zespół. Po "konsultacjach społecznych" poturlałem się do stolicy ograć dwie końcówki. Wybór padł na Mesę, która zdeklasowała ogrywanego wcześniej marszczala. Na miejscu okazało się, że sprzedawał ją Piotrek z Riverside. Po powrocie pojechała prosto na przegląd i wymianę lamp.
Chwilowo wstrzymuję się z zachwytami nad brzmieniem całego zestawu - zagrałem dopiero 3 próby i nie było czasu pokręcić gałami. Wiem, że Engl sam z siebie brzmi dobrze niezależnie od ustawienia
w połączeniu z końcówką zabawa robi się bardziej wymagająca.
Engl ma 4-pasmową korekcję - mogę odkręcić środek na maksa dwa razy
Do tego jest jeszcze przełącznik Contour, który dodatkowo podbija pasmo 300-500Hz i 1-2kHz. Kanał do strojenia jest, nawet ze dwa razy go włączyłem - działa. Jest dobry, więc jak ktoś szuka czegoś do bardziej waginosceptycznego grania, to również polecam.
Mesa ma 3 tryby pracy. Deep, Modern i 1/2 Drive, czyli o połowę ciszej. Jak przystało na 80sowca - modern spodobał mi się znacznie bardziej
Poza tym waży 16kg - jest cholernie ciężka i niewygodna. Dodatkowo wchodzi do niej 8x6L6 - to boli.
Postanowiłem zaburżuić - preamp z końcówką łączą Laboga Perfection, a końcówkę z kolumną Laboga Mega Raptor.
Reasumując: w Englu zakochałem się od razu, jest bardzo krieg. A jeśli chodzi o mesę..jak dla mnie jest poprawna, mam nadzieję, że z czasem się bardzo polubimy, ale jeżeli pojawi się na horyzoncie E920, to chyba nie będę się długo zastanawiał.
Sorry za jakość, robione klamrą od paska.