Z tego, co pamiętam, to kiedyś na stronce FM strings to było wytłumaczone, że teoretyczne idealnie równe rozłożenie naciągów w praktycze się nie sprawdzało. Było dla większości grajków niewygodne. I dlatego FMy niby układając swoje set równy naciąg traktowali jako punkt wyjścia, po czym testując go na swojej jakiejś grupie grajków wprowadzali lekkie odchylenia celowo, aby przyjemniej to pod palcem działało.
Bo dwie różne struny o tym samym naciągu nie muszą pod palcem być tak samo odczuwane - w gre wchodzi jeszcze konstrukcja struny (materiał, czy jest goła, czy z owijką lub podwójną owijką itd.) i jej grubość itp.
A jak się przestudiowało ich tabelę naciągów, to czasem można było zauważyć zaskakujące rzeczy... bardzo różnie się różne struny zachowywały przy różnych menzurach, na tyle nieprzewidywalnie, że trochę nie ufam tym kalkulatorom.
I sam osobiście też odnoszę wrażenie, że cienkie gołe struny przy tym samym naprężeniu są duuuużo sztywniejsze, niż grubsze z kilkuwarstwową owijką. Czuć to zarówno dociskając strunę do gryfu lub zwłaszcza bendując (w sensie to, ile siły trzeba w to włożyć), jak i przy uderzeniu z kostki - basową dużo łatwiej odstroić w gorę na ten ułamek sekundy.
A do tego jeszcze dochodzi zdrowie gryfu - teoretycznie tak na prawdę nie ważne, czy napięcie strun jest równomierne, byle było choćby względnie (jest jakaś-tam tolerancja) symetryczne po zsumowaniu obu połówek, oraz aby też odchylenia były w miarę symetryczne (zwykle skraje gryfu słabiej naprężone, niż jego środek).
Sam na swojej barytonowej 6stce używam fabrycznego setu GHS 11-70. Tylko trzecia struna mnie wkurwia, bo jest bez owijki i jakoś zjebanie się zachowuje, nie brzmi. Będę musiał pomyśleć czym ją podmieniać.