Akurat jakość nagrań IMO jest często mocno in plus nawet w stosunku do przeróżnych FLACów, Loseless i innych. Dla mnie najważniejsze jest takie subiektywne odczucie tego, że na ogół muzyka z winyla brzmi żywiej. Takie "Seventh Son of a Seventh Son" z winyla to dla mnie zupełnie inna bajka niż z CD, może faktycznie dużo zależy od samego mixu studyjnego (wiem po swoich dwóch Meteorach Linkinów na CD - jedna brzmi bajecznie, a druga tak, że rozumiem ludzi, którzy nie lubią tej płyty). Trzaski - dużo zależy od gramofonu (i oczywiście stanu płyt, taki nowiutki Bonamassa prosto ze sklepu praktycznie wcale mi nie strzela), może faktycznie na moim Denonie są całkiem słyszalne, szczególnie między utworami, ale w bardziej wypasionych odtwarzaczach są zastosowane różne patenty, które to trzaskanie redukują.