Na wstępie zaznaczę, że pewnie 90% uzna co następuje za oczywiste oczywistości, ale co mię to, chcę się pochwalić
A wienc...
Historia mojego drogiego Stefana zaczyna się gdzieś w połowie czerwca, kiedy to po kilku dniach oczekiwania przysłany mi został z Niemiec. Zamawiałem przez polską firmę Bratpol, bo co będę thomannowi marżę płacił a jak się okazało obie firmy ściągałyby patyk z jednej hurtowni.
Była, i jest, to moja pierwsza siódemka, a druga elektryczna gitara w ogóle, nastąpiła po Washburnie X12, więc skok klasowy, jak i efekt WOW był znaczny
Od początku jednak były z nią pewne problemy, mniejsze lub większe, zależne od grubości strun, siły wiatru i fazy księżyca, jak na Pokojówkę W Chinach przystało.
Pałowałem się z tym jak widać dość długo, raz z braku kasy, dwa z braku wyobraźni etcetera etcetera, ale na tydzień przed przerwą świąteczną decyzja zapadła, telefon(y) do Mulata zostały wykonane i cała kasa została odłożona, wiosło natomiast na przerwę świąteczną poszło do Raszyna, oto co zostało zrobione:
1. Szlif progów - no bo ileż można się pałować, z wytłumionymi strunami od progów 12+, o wiele za wysoką akcją strun i wytłumioną 3 struną... Wykonane perfekcyjnie, wszystko śmiga aż miło.
2. Burżujskie Mosiężne Siodełko +5 do sustainu, +15 do zajebistości - fabryczny plajstik był, co tu dużo mówić, mierny i już nie wyrabiał grubości strun. Miałem więc wybór, piłować to, czyli tzw rzeźba w gównie, albo dopłacić 40zł i zrobić nowe, szpanerskie, błyszczące...
Spoiler My preciousssss... 3. Elektronika - fabryczna była nie dość, że ledwo polutowana, to jeszcze w ogóle skopana z natury, o switchu, który musiałem wymienić wcześniej, pewnie znany Wam Nexus powiedział, że dawno się tyle nie nauczył z jednego popsutego ustrojstwa
. Tak więc obecnie switch i potki fenderowskie, gniazdo nawet nie wiem, ale też nowe.
Spoiler Burdel, ale co tam. Drogi był
4. Bridge Pickup - czyli wstawiłem dobrą polską hellfajkę. To już moja fanaberia i wynik nieoczekiwanego prezentu świątecznego, więc wstawiona była już po odbiorze wiosła ( punkty 1-3 ).
Spoiler Wrażenia! To może pójdę po kolei:
Progi. Wszystko śmiga, akcja strun nie ultra niska, ale też nie chciałem takiej, wyszlifowane, równiutkie i w ogóle wedle życzenia, +15 do solo bpmów
Siodełko. Struny siedzą idealnie, nie klinują się. Sustain faktycznie się zwiększył, gitara brzmi lepiej na kanale czystym ( jakbym go używał
) a dźwięki na pustych brzmią wreszcie tak jak te na progach, przy plastikowym siodełku słychać było różnicę. No i na sucho gra głośniej i ładniej
Elektonika. No... potki jak potki, wreszcie działają
Hellfire. Nooo... Jak powiedział Mulat, "Ryczy" i tak właśnie jest. Zaraz potem dodał "Ogień!" i również to jest prawdą. Po przyjściu do domu i podłączeniu do pieca, od razu gałka Treble powędrowała minimalnie do góry, gałka Bass znacznie w dół. Rzeź, moc i ogień są, nawet mimo lipy na korpusie i pieca z gatunku domowa pierdziawka ( Cube 30x ). Riffy brzmią agresywniej niż brzmiały, a solówki to już w ogóle inna bajka, brzmienie klasę wyżej.
Pickup jest naprawdę świetny, aczkolwiek ( tak tak
), gdyby ktoś chciał takowy odkupić/wymienić w najbliższym, lub dalszym czasie, to walić śmiało. Powód: Hellfire jest imo genialnym urządzeniem do muzyki typu Heavy, Death, Blackened Death, Deathened Black, wszelkie Grind, Hard, Death, Metal, Crab, Porngrind i co tam jeszcze Core etc. a ja, jak odkryłem, dopiero po przetestowaniu, wolał i potrzebowałbym coś nieco bardziej sterylnego, acz dalej Hi-Gain ( stąd moje dwuznaczne spojrzenia w stronę Eclipse'a ).
Jak wiadomo, pickupumi trzeba pożonglować, żeby wyrobić sobie sensowną opinię i gust, i z takim zamysłem też kupiłem tego Merlina, dodam, że fetyszowi dałem za dość i jest on fabrycznie nowy, przysłany prosto z siedziby Merlin Pickups.
Co mnie jeszcze zdziwiło mocno, to jak dobry był stockowy bridge pickup, wiadomo, że gorszy od Hellfire, ale... niewiele gorszy! W sumie jest podobny, tylko trochę mniej ognia, trochę mniej zadziorności śpiewności, troszeczkę mniej mocy, i trochę więcej sterylności. Ale to wszystko "trochę", w skali 1-10 odebrałbym mu jakieś 2-2,5 pkt w stosunku do Hellfire'a.
No i muszę oddać Mulatowi co jego. Wykonał świetną robotę, za standardowe pieniądze ( no dobra, wymiana pupa 40 zł to imo lekkie przegięcie, ale reszta jak się spodziewałem
) i w krótkim czasie. Jedyne co mam mu do zarzucenia na chwilę obecną, to to, że miesza dokładnie na drugim końcu Warszawy :F