Pierwsze wrażenia? Wzmacniacz jest malutki. Z kolumną wygląda cukierkowato. Jednak to tylko pozory. Rev jr to najprawdziwszy potwór. Żadna zabawka. Ryczy przepotężne. W domu master vol nie przekracza 0,5/10. Jednak ustawienie dobrego dźwięku na niskim poziomie głośności nie sprawia problemów za sprawą pętli efektów w której możemy regulować głośność.
Eq we wzmacniaczu jest dość skomplikowany. Na kanale krank (przester) mamy standardowo regulację niskich, średnich i wysokich tonów. Na razie problemów brak. Normalka. Dopóki nie poruszamy jednego pokrętła. Sweep się zwie i diametralnie zmienia charakter wzmacniacza oraz reakcje na kręcenie standardowymi gałkami (bass, mid treb). I to nie działa na zasadzie: masz 2 pozycje do wyboru. Zakres regulacji jest płynny w skali 0-10. Na początku może irytować i utrudniać uzyskanie fajnego dołu. Jednak jak się już człowiek przyzwyczai do regulacji zaczyna się zabawa. Wzmacniacz brzmi ostro i bardzo brutalnie. W połączeniu z paczką orenżady na v30 (112) trzeba uważać na wysokie tony. Może lekko zasiarzyc i trzeba kombinować z magicznym potkiem sweep. Chwila grania, dochodzimy do swojego brzmienia, jest super. Aż tu nagle coś w środku mówi: popatrz na tylny panel. Idąc więc za wewnętrznym głosem odwracamy wzmak (leciutki, mniej ni z 10 kg) i co widzimy? Pokrętło presence! Nosz kurwa! I zaczynamy kręcić od nowa! Presence, sweep i standardowy eq:D Liczba kombinbacji wzrasta z miliona do tryliona. Pewnie przesadzam i zbytnio koloryzuje, ale nad krankiem trzeba odrobinę posiedzieć, by znaleźć swoje brzmienie.
Aha, tak, uprzedzam pytania. Gainu nie braknie.
Kanał kleen (czysty) jest bardzo przyjemny. Nawet zaskakująco przyjemny biorąc pod uwagę hi-gainową konstrukcje wzmacniacza. Możemy tu regulować oprócz głośności tylko niskie i wysokie tony. Odpalając boost pętli efektów na kleenie zyskujemy fajny crunch. Na razie o tej części kranka nie mogę za dużo napisać;) Nie jest to "ciepły" clean.
Wykonanie świetne.