Dla niektórych gitar warto stracić głowę...dosłownie
Krótka historia. Jakiś czas temu zmuszony byłem pozbyć się RG8 z racji tego, że moja fizjognomia (lubię ten wyraz) uniemożliwiała mi wygodne korzystanie z dobrodziejstw ośmiu strun. Lewy nadgarstek dość dziwnie się wyginał przy graniu, co powodowało notoryczne jakieś naciągnięcia i bóle. Diagnoza postawiona - wypierdalamy RG8 i szukamy barytona. Przy EXG-7 był to strzał w dziesiątkę (przejście z siódemki 25,5 na 27,75 szóstkę), więc uznałem, że w tym wypadku też będzie tak fajnie. Limit cenowy postawiony, rozpoczynamy poszukiwania. Wymagania: skala min. 28". Wybór? Żaden. Już w sumie miałem brać RGIB6, czyli barytonowego Iron Labela od Ibaneza, ale pewien dość niesłowny pan przypomniał mi o jednym dość niecodziennym wyrobie
Tak więc chwila rozmów, załatwiań i dziś rano (w sumie to już wczoraj) dotarła do mnie od "niemca" taka oto paczuszka:
Obgrałem, spakowałem, zawiozłem do domu i otóż wiesław w jego nowym domu:
Zdjęcie chujowe, jutro jak mi się uda to porobię jakieś ładne, przy lepszym świetle teraz tylko takie do "pochwalenia się"
Steinberger Transcale Synapse Demon. W skrócie Steinberger Demon. Odnośnie ficzerów:
- Nie ma główki.
- Ma gryf z takim grafitowym rdzeniem zintegrowanym z klonem, co ma niby poprawić stabilność gryfu, strój czy chuj wie co tam jeszcze. Konstrukcja chyba neck-sru. Dostał również klonowe skrzydełka.
- Nie posiada główki.
- Skala 28 5/8. (FUCK YEAH)
- Na pokładzie EMG 81/85 robione specjalnie dla Steinbergera, co niby mają obniżoną rezystancję. Nie wiem co to zmienia w porównaniu do zwykłych EMG, ale po podłączeniu do 6505 i 4x12 V30 rzyga jak cholera. Jest pierdolnięcie, EMG z klonem to mimo wszystko zajebiste połączenie.
- Ma piezo. Które brzmi tak kurewsko fajnie, prawie jak strat na cleanie. Mam lampową hybrydę Champa/JCM 800 i na tym champie jest czysty orgazm.
- Nie ma główki, mówiłem?
- Potki na gitarze też śmieszne. Master volume, piezo blend (albo nie ma, albo jest. Albo blend. Jak sama nazwa z resztą wskazuje) oraz zamiast potka tone jest tak jakby podbicie góry i dołu. Fajna sprawa, zajebiste rzeczy można kręcić.
- Klucze Steinbergera 40:1. Poezja.
- ToCośZamiastGłówkiK
tórejPrzecieżNieMa jest dostosowane do strun zwykłych i tych z dwoma kulkami. Więc spodziewam się błyskawicznej wymiany strun.
- Podstrunnica to jakieś "phenolic" Nie wiem co to jest, ale wiem, że jest bardzo przyjemne pod paluchami.
- Mówiłem już, że nie ma główki?
- Aa. No i zintegrowane capo. Śmieszny motyw, gryf ma rowa do 11 progu, wzdłuż którego można śmigać sobie kapodastrem i zmieniać sobie błyskawicznie strój. Bajer, ale przydatny.
Jakieś minusy? Cóż...dostała zamiast setu do barytonu jakieś struny 10-48, które na dzień dobry pójdą do wyjebania, gdy tylko dostanę 13-72 od EB. Siedzi w C# (a ma być nominalnie F). Mimo to jest bardzo fajnie. Piezo jebnęło jakiegoś focha i padło w pewnym momencie. Dociśnięto kabelek i już jest git. I największy ból: kropki NA podstrunnicy są normalne tj: na 1,3,5 progu itd. Natomiast kropeczki po bokach są dostosowane do sytuacji z capo na drugim progu, czyli uzyskania skali 25,5. Idzie dostać pierdolca i się pomylić.
Ja tam jestem obesrany, bo jak na razie strzał w 10, w środę dostanie set od EB do barytonu, założę, nastroję do F i wtedy mogę coś jeszcze napisać. Zdjęcia zrobię nowe i wrzucę, jak dostanę trochę więcej światła. Ok, to idę się podniecać dalej
Aha i jeszcze ciekawostka: ostatnia sztuka na thomannie. Korea 2014, więc nie wiem czy oni już w ogóle zaprzestali produkcji, czy thomann wyprzedał i więcej nie złoży zamówień na nią. Nie wiem jak wygląda obecnie sytuacja Steinbergera, czy nadal coś robią czy markę już całkowicie Gibson zabił. Przygarnę na ten temat każde info. Na tę chwilę wmawiam sobie, że mam w posiadaniu pewnego rodzaju perełkę i unikat