Przerabiałem już różne rozwiązania w domu. Początkowo był POD 2.0, ale poszedł w świat, bo jednak ciągłe włączanie kompa + granie na 2, 3 presetach uznałem za bezsens. Następnie trzymałem w domu pakę 2x12'' i woziłem mojego JVM'a, co w dłuższej perspektywie okazało się zbyt obciążające dla mojego już dość mocno nadszarpniętego kręgosłupa. Kolejny wybór padł na Fender'a Mustang'a. Całkiem miłe combo, ale musiałem się z nim rozstać, żeby dołożyć kasę do wymarzonego LP. Potem jakiś czas nie było nic, bo i kasy brak, ale kiedy trochę się odkułem zakupiłem Line 6 Spider'a IV 15... dramat, grało to najgorzej z wcześniej wymienionych i zacząłem się mocno wkurzać. Myślałem, myślałem i w końcu Spider opuścił moje skromne progi, a jego miejsce zajął piec, który łączy cechy wszystkich wcześniej wspomnianych, czyli - niewielkie rozmiary, lampowa konstrukcja, nieduża moc (co by lampy ładnie grały), dwa kanały, pełna korekcja i pętla efektów (to tak, jakbym miał ochotę przywieźć sobie pedalboard do domu
), a do tego okazyjna cena, czyli... Blackstar HT-5C
Jestem baaaardzo zadowolony, łoi to to świetnym celan'em, który przy wyższych pozycjach vol. miło się crunchuje, drive ma typowo brytyjski charakter (przy pocie ISF odkręconym niemal do końca), czuć że to lampa, więc w domowych warunkach nic więcej do szczęścia mi nie trzeba. Dodatkowo wyjście słuchawkowe bardzo dobrze pełni swoją funkcję i po podłączeniu w/w gra rewelacyjnie. Ot tyle