Miałem ostatnio okazję u znajomego pograć na ampie Orange Dark Terror. Poniżej opiszę to co zauważyłem grając na tym ampie:
Brzmienie - tutaj miłe zaskoczenie, amp ten jest ukierunkowany brzmieniowo na amerykańskie higainy, brzmieniowo gada to jak dopalona 6505 (takie miałem odczucia), a przy małej mocy naprawdę słychać wszystko. Jedynym mankamentem jest brak oddzielnych regulacji Low/Mid/High na rzecz jednego knoba o nazwie Shape, który sprawdza się dosyć dobrze w tej budowie.
Możliwości - Na cleanie pograłem dosłownie chwilę, przypomina kanał Orange z DRki "na czysto". Dzięki możliwość zmniejszenia mocy o połowę (15 - 7 watt) można uzyskać coś co się nadaje do grania w domu na przyzwoitym poziomie. 7 watt lampowej mocy to naprawdę dużo jak na warunki domowe, a to co może dać się zauważyć to to, że przy 7 wattowym graniu wzmacniacz jest jakby bardziej klarowny i przejrzysty, niż przy graniu na 15 watt.
Ekonomia - Przy cenie 2000 zł jak za lampową konstrukcję nadającą się do grania w domu jak i na sali prób zarówno dla osób, które szukają "pierwszej lampy" jak również dla starych wjadaczy sądzę, że jest to BARDZO udany amp w stosunku cena/jakość. Dodatkowa atrakcja to wielkość oraz waga, które są naprawdę "mikro"

Reasumując: odkładam pieniądze na tego heada
