Jak długo będziemy żyć w kraju, w którym wynagradza się nic nie robienie, tak długo tak będzie. Ja bardzo chętnie poszedłbym na taką umowę z państwem - za leczenie sobie będę płacił, za szkołę dzieciakom też, w ogóle nic nie chcę od pańśtwa oprócz szczątkowej administracji/sądów i policji/wojska. Emerytury też nie chcę. A w zamian tylko jedno - chciałbym, że państwo się ode mnie odpierdoliło i nie zabierało mi co miesiąc co najmniej połowy moich zarobków na żuli, kurwy, niedorajdy życiowe i debilne inicjatywy, których nikt nie potrzebuje.